Po atakach w Paryżu dramatyczne apele na Twitterze
''To moja siostra, była na koncercie. Czy ktoś ją widział''. ''Widzieliście mojego brata?'' - pod tagiem ''Bataclan'' na Twitterze od wczoraj pojawiają się zdjęcia ludzi, którzy byli na koncercie w paryskiej sali i z którymi rodziny i przyjaciele wciąż nie mogą się skontaktować.
Narzędzie, które pozwala w szybki sposób zlokalizować zagrożonych znajomych, uruchomił też Facebook. Dzięki tej funkcji można szybko wyszukać na mapie naszych znajomych przebywających w tym mieście. Następnie można nawiązać kontakt i upewnić się, że nic im nie jest.
W sali Bataclan, przed koncertem kalifornijskiej grupy rockowej Eagles of Death Metal doszło do strzelaniny. Jak mówili świadkowie, kilku napastników wtargnęło do sali z "bronią typu kałasznikow i zaczęło ślepo strzelać do tłumu", krzycząc "Allah Akbar" (arab. "Bóg jest wielki"). Z informacji świadków wynika, że napastnicy dokonali tam rzezi ok. setki zakładników, strzelając do ludzi leżących do ziemi. Zakładników przetrzymywano wcześniej ok. trzech godzin.
Z kolei inny świadek słyszał, jak terroryści mówili do zakładników, że winnym zamachów jest francuski prezydent Francois Hollande, który podjął decyzję o interwencji francuskich sił w Syrii.
Siły bezpieczeństwa przeprowadziły szturm na Bataclan, w wyniku którego zginęło czterech terrorystów, w tym trzech - detonując pasy z ładunkami wybuchowymi.