Płuco-serce uratowało życie nastolatce
Nieprzytomna od 4 dni nastolatka wróciła do
życia, dzięki nowatorskiemu zastosowaniu tzw. płuco-serca w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Jak powiedział rzecznik szpitala Marcin Mikos, gdyby pacjentka znalazła się w innej
placówce, jej życia nie udałoby się uratować.
11.10.2004 | aktual.: 11.10.2004 17:09
Nastolatka trafiła do Prokocimia z zatrzymaną akcją serca podczas przypadającego 26 września Światowego Dnia Serca. Przez blisko godzinę lekarze stosowali masaż serca. Kiedy reanimacja nie przyniosła rezultatu, zespół kardiochirurgów dziecięcych pod kierownictwem prof. Edwarda Malca po schłodzeniu ciała lodem podłączył dziewczynkę do płuco-serca. Urządzenie to wykorzystywane jest podczas operacji kardiochirurgicznych i służy do zapewnienia krążenia pozaustrojowego.
Jak powiedział szef Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej szpitala w Prokocimiu prof. Malec "po 20 godzinach pojawiła się nieznaczna czynność elektryczna serca, po następnych godzinach serce zaczęło się kurczyć coraz bardziej, a po czterech dniach serce zaczęło się kurczyć prawidłowo".
Po czterech dniach zatrzymania pracy serca nastolatka wróciła do życia, wszystkie narządy funkcjonują prawidłowo, łącznie z centralnym układem nerwowym.
To nie było zmartwychwstanie, chociaż tak to nazywają - podkreślił prof. Malec. Wyjaśnił, że jeżeli w podobnych przypadkach standardowe czynności reanimacyjne są nieskuteczne, to powinno być stosowane podłączenie sztucznej pompy zastępującej pracę serca.
Tak wygląda reanimacja w wielu ośrodkach na świecie. My też to robiliśmy, ale u pacjentów, którzy byli chorzy na serce. Natomiast po raz pierwszy zastosowaliśmy to u dziecka po zatruciu lekami - powiedział prof. Malec.(jp)