Płonie grecki hotel, w którym mieszkali polscy turyści
Płoną budynki w greckiej miejscowości Polichrono. Ogień objął między innymi hotel, w którym mieszkali polscy turyści. Turyści i lokalni mieszkańcy zostali ewakuowani. W pożarze zginęły dwie osoby, Grek i turysta z Niemiec - podała grecka telewizja Alfa. Trwa akcja ratunkowa.
Ostatnie doniesienia telewizji greckiej mówią, że ogień, na skutek zmiany kierunku wiatru, zaczął dochodzić do zabudowań mieszkalnych w okolicach greckiej miejscowości Chaniati.
Według dotychczasowych ustaleń polskich służb konsularnych, które pozostają w kontakcie z przedstawicielami głównych biur podróży oraz hoteli, w których przebywają polscy turyści, Polacy nie są zagrożeni. Znajdują się w bezpiecznych miejscach - powiedział rzecznik MSZ Andrzej Sadoś.
Ogień pojawił się popołudniu w pobliskim lesie. W pewnym momencie szalejąca wichura rozprzestrzeniła płomienie na budynek. Jedna z uczestniczek wycieczki, Magdalena Marcińczyk powiedziała, że cała grupa obserwowała pożar lasu. Według niej nic nie wskazywało na to, że ogień może dojść do budynku.
Jak wyjaśnił przedstawiciel lokalnej policji, ewakuowano zapobiegawczo dwa hotele. Jeśli ogień rozprzestrzeni się dalej, ewakuowanych zostanie pięć dalszych.
Setki osób wyprowadzono z domów na plaże, ewakuowano także kilka kempingów. Trzysta ewakuowanych osób zostało dotąd przewiezionych do innych hoteli oraz do pobliskich Salonik. Jak podała agencja AP, hospitalizowano kilka osób, które mają kłopoty z oddychaniem, ale dotąd brak doniesień, by ktoś poniósł w pożarze cięższe obrażenia.
Akcja greckiej straży pożarnej cały czas trwa. Z ogniem walczy w linii 9 kilometrów 120 strażaków przy użyciu 50 wozów strażackich Noc uniemożliwia użycie w akcji samolotów. Ze względów bezpieczeństwa zostaną one włączone do akcji dopiero o świcie - około godz. 7 rano czasu lokalnego (6 rano czasu polskiego).
To bardzo trudny pożar, bo obszar jest niezamieszkany - powiedział szef greckiej straży pożarnej Andreas Kois. Wieją silne wiatry - dodał.
Attache prasowy ambasady RP w Grecji Sławomir Misiak powiedział, że polscy turyści nie są zagrożeni. Podkreślił, że trzy z czterech polskich biur podróży, które organizowały wypoczynek dla Polaków w tym rejonie, potwierdziły, iż ich podopieczni zostali ewakuowani.
Do ambasady można zgłaszać się po pomoc, jeśli ktoś z polskich obywateli np. utracił w pożarze dokumenty; polska placówka może pomóc również w powrocie do kraju - powiedział attache.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych uruchomiło specjalną infolinię. Pod numerem 022 523 90 09 można uzyskać informacje na temat aktualnej sytuacji w ogarniętych pożarem greckich kurortach.
Polski attache powiedział, że w opinii mieszkańców akcja gaszenia jednego z największych w historii Grecji pożarów rozpoczęła się zbyt późno. Pierwsze beczkowozy przybyły na miejsce dopiero trzy godziny od wybuchu pożaru. Przedstawiciele straży tłumaczyli, że akcję utrudnia silny wiatr. Temperatura w tym rejonie sięgała w poniedziałek 42 stopni Celsjusza.
Straty materialne są na razie mniejsze niż sądzono, jednak przez noc pożar może spowodować dalsze szkody- poinformował polski dyplomata. Według ostatnich doniesień agencyjnych w poniedziałek późnym wieczorem, w pożarze ucierpiało kilka domów, samochodów i supermarket.
Pożar objął kilka miejsc na półwyspie Chalcydyckim w północnej Grecji, w pobliżu trzech kurortów - Polichrono, Chanioti, Pefkochori i Kriopigi. Według władz lokalnych są oznaki, że było to podpalenie, choć doniesienia mówią także o pożarze lasu, który wymknął się spod kontroli. Ogień płonie nadal na terenie niezamieszkanym.