Płoną lasy w Kalifornii
W południowej Kalifornii płoną lasy.
Z zagrożonych terenów ewakuowano setki mieszkańców rejonu
Santa Ana.
Decyzję o ewakuacji podjęto w związku z ostrzeżeniami synoptyków, że weekend przyniesie silne wiatry i upalną pogodę.
Od wtorku w Kalifornii płonie rezerwat leśny San Bernardino - w sumie ogień pochłonął już 1.400 hektarów lasu. Jak poinformowała rzeczniczka służb ratowniczych Maria Daniels, w nocy z czwartku na piątek udało się zmniejszyć obszar pożaru o około 17% i, wbrew wcześniejszym ocenom strażaków, ogień nie zagraża już bezpośrednio mieszkańcom Lytle Creek, miejscowości położonej 88 kilometrów na wschód od Los Angeles.
Z Lytle Creek ewakuowano jednak już około tysiąca osób w obawie, że gdyby doszło do rozszerzenia obszaru pożaru, ludzie ci nie mieliby możliwości ucieczki przed ogniem. Mieszkańców przewieziono do tymczasowego obozu, zbudowanego przez Czerwony Krzyż w Fontanie.
Zdaniem władz kalifornijskich, obecne pożary zostały spowodowane przez człowieka - podejrzewa się umyślne podpalenia.
Ogień strawił w tym tygodniu w Kalifornii w sumie prawie pięć tysięcy hektarów lasów.