PolskaPłk Piotr Łukaszewicz: przyczyny katastrofy smoleńskiej już znamy

Płk Piotr Łukaszewicz: przyczyny katastrofy smoleńskiej już znamy

- Odczułem niesmak w związku z tym, że po raz kolejny rozpoczęła się publiczna awantura, która sięgnęła szczytów absurdu. Wszystko, co do tej pory zostało oficjalnie opublikowane, jednoznacznie wyklucza eksplozję materiałów wybuchowych jako przyczynę katastrofy w Smoleńsku - mówi płk Piotr Łukaszewicz były szef oddziału szkolenia dowództwa sił powietrznych, w wywiadzie dla "Polska The Times".

Płk Piotr Łukaszewicz: przyczyny katastrofy smoleńskiej już znamy
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Kula

09.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 10:48

Płk Łukaszewicz pytany o sens powoływania międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej ocenił, że "ma uzasadnienie tylko i wyłącznie społeczne czy polityczne". - Ma uzasadnienie w tym względzie, że wciąż istnieje grupa osób, które nie wierzą w ustalenia dokonywane przez fachowców prowadzących dochodzenie w Polsce, kwestionują ich opinie i poszukują rozwiązań poza krajem. To świadczy wyłącznie o nieumiejętności rozwiązywania sporów we własnym gronie i niestety nie najlepiej świadczy o nas samych - wyjaśnia.

- Dla mnie okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej zostały jednoznacznie i wystarczająco ustalone. Wszystko inne to chocholi taniec na trumnach tych, którzy w niej zginęli - dodaje. Łukasiewicz tłumaczy, że państwowe komisje w sposób wystarczający dostarczyły faktów i dowodów. - Nie sądzę też, aby w kwestii wyjaśnienia przyczyn i okoliczności tej katastrofy cokolwiek innego można było obecnie i w przyszłości ustalić - mówi.

W sprawie twierdzenia pilotów Jaka-40, którym wieża kontrolna miała zezwolić na wysokość 50 metrów (podobnie jak pilotom prezydenckiego tupolewa), Łukaszewicz przypomina, że "źródła oficjalne twierdzą, że na żadnym z nich (z zapisów korespondencji radiowej między załogą samolotu a kontrolerami z lotniska Siewierny - przyp. red.) nie ma komendy zezwalającej na zejście do 50 metrów". - Zezwolenie kontrolera nie zwalnia z odpowiedzialności za utrzymanie warunków lotu i przestrzeganie ograniczeń. Załoga jest zobowiązana do podejmowania decyzji zgodnie z obowiązującymi ograniczeniami. W jednym i drugim przypadku, mówię tu i o Jaku-40, i o tupolewie, te ograniczenia zostały świadomie naruszone. Dowódca jaka-40 nie miał prawa zniżyć się poniżej 100 metrów, nie widząc ziemi, nie widząc progu pasa z odległości 1000 metrów - dodaje.

Odnosząc się do teorii eksplozji na pokładzie Tu-154M, Łukaszewicz wskazuje, że została ona wykluczona przez komisję, której przewodniczy Maciej Lasek. - Są to zapisy rejestratorów, w tym rejestratora nadciśnienia powietrza w kabinie. On w sytuacji, w której nastąpiłaby eksplozja, odnotowałby gwałtowny wzrost ciśnienia - mówi. I wyjaśnia, że badania przeprowadzono na materiałach dostarczonych z miejsca katastrofy, fragmentach ubrań, fragmentach rzeczy zabranych z wnętrza samolotu. - Jeśli miałaby miejsce eksplozja ładunku wybuchowego, jego pozostałości byłyby na tyle widoczne, że by je odnotowano - dodaje płk. Łukaszewicz.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2188)