Płażyński żegna się; Tusk wita się z przewodniczącym
Donald Tusk został nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Głosowanie jego kandydatury odbyło się po tym, jak po południu ze stanowiska zrezygnował Maciej Płażyński. Tuska poparli wszyscy biorący udział w głosowaniu.
Zgodnie ze statutem Platformy, Tusk będzie i szefem partii, i przewodniczącym klubu parlamentarnego PO.
Decyzja Macieja Płażyńskiego o rezygnacji była dla klubu PO bardzo trudna do przyjęcia - powiedział nowy szef Platformy. "Dla Platformy Maciej Płażyński jest i będzie bardzo ważną osobą" - podkreślił Tusk.
Zapowiedział, że podczas najbliższych dwóch miesięcy Platforma będzie przygotowywała się do zjazdu, ale przede wszystkim prowadziła kampanię przed referendum unijnym.
"Obaj, z Maciejem Płażyńskim będziemy tak pracowali, aby przywództwo Platformy, program i akceptacja społeczna dla PO były jak najlepsze" - podkreślił Tusk.
"Na obecną sytuację Platformy, na jej miejsce na scenie politycznej Donald jest właściwą twarzą" - powiedział dziennikarzom Płażyński.
Zapowiedział, że nie opuszcza partii, nie będzie też kandydował na funkcje kierownicze PO podczas zjazdu partii na przełomie maja i czerwca.
Poseł PO - jak powiedział - chciałby "przyłożyć rękę" do powstania szerokiej popularnej partii prawicowej.
"Nie powinno być okresu przejściowego. Jeśli zapowiadam, że na zjeździe nie będę kandydował, to jest lepiej dla Platformy, jeśli zmiana dokona się już teraz" - powiedział Płażyński.
Podkreślił, że wbrew jego nadziejom Platforma jest partią bardziej centrową niż prawicową, co ma konsekwencje wyborcze i zawęża mocno potencjalny elektorat. Dodał, że nie satysfakcjonuje go obecny obraz Platformy.
"Nie da się pogodzić wygrywania wyborów z niechęcią do poszerzania kręgu wyborców. A według mnie, w Platformie nie było chęci do poszerzania elektoratu, a była chęć dużej części do stabilizacji w centrum. To jest różnica pomysłów" - powiedział Płażyński.
Jego zdaniem, Platforma jest partią, która może wchodzić w koalicje, ale nie jest partią wygrywającą. "Ja nie jestem politykiem, dla którego to jest optymalny pomysł" - zaznaczył.
Płażyński powiedział, że teraz nie potrafiłby zmienić takiego obrazu Platformy, jaki ma już przeciętny Polak. "Trzeba więc jasno powiedzieć, że czas na zmianę przewodniczącego" - dodał.
Według niego, elektorat PO to ludzie zadowoleni z przemian, raczej lepiej wykształceni, zamożniejsi, lepiej dający sobie radę, mieszkańcy dużych miast.
"W Polsce nie ma popularnej, szerokiej partii prawicowej, która nie jest związana tylko z jednym środowiskiem" - podkreślił Płażyński. Jego zdaniem, "w budowę czegoś takiego warto wkładać swój czas, energię".
"Wąski pomysł, dość elitarny, nie spełnia wyzwań stojących przed polską polityką" - uważa Płażyński.
Podkreślił jednocześnie, że w Polsce niewątpliwie jest miejsce dla partii centrowej. "Jeśli większość w Platformie chce tworzyć, czy tworzy taką partię, to bardzo dobrze. Tylko to nie jest partia, której ja byłbym najlepszym liderem" - dodał.
Pytany czy gotowy byłby budować szeroką partię prawicową odpowiedział, że chciałby "przyłożyć rękę do jej powstania". "Nie rezygnuję, żeby składać od razu nowy manifest polityczny. Wiem czego polski wyborca i polska demokracja potrzebują, a czego jeszcze nie ma" - powiedział Płażyński.
Zgodnie ze statutem Platformy, szef klubu parlamentarnego PO jest jednocześnie przewodniczącym partii. Zjazd Platformy ma dokonać zmian w statucie partii oraz w jej władzach.
Platforma pracuje nad zmianami w statucie, które zakładają przede wszystkim rozdzielenie funkcji przewodniczącego partii i szefa klubu.(an)