Platynowy Możdżer
Przez całą jesień patrzyliśmy na sukcesy międzynarodowego tria Leszka Możdżera jak przez szybę. Teraz mieliśmy szansę usłyszeć ich na dwóch koncertach w Gdańsku i można powiedzieć tylko tyle, że cierpliwość się opłaciła.
19.12.2005 | aktual.: 19.12.2005 09:27
Wyniki sprzedaży wydanej jesienią debiutanckiej płyty zespołu "The Time" są rewelacyjne. 20 tys. kopii jazzowego albumu sprzedane w trzy miesiące w Polsce są wyczynem himalaistycznym. Trio zostało nagrodzone za to osiągnięcie podwójną platynową płytą i pięknie, że pochodzący z Gdańska pianista wybrał swoje miasto za miejsce tej ceremonii.
Dwa czwartkowe koncerty pokazały trio jako zespół bez stylistycznych ograniczeń. Połączenie talentów izraelskiego, ale pochodzącego z Turcji, wirtuoza instrumentów perkusyjnych, szwedzkiego kontrabasisty i wiolonczelisty jazzowego i polskiego pianisty jazzowego z klasycznym wykształceniem dało piorunujący efekt. To nie był jazz, muzyka etniczna ani kontemplacyjna. Było to wszystko po trochu w idealnych proporcjach i znakomitym wykonaniu.
Zespół postawił sobie za cel granie muzyki niebędącej jazzem, ale zawierającej bardzo silny element improwizacji i to się świetnie sprawdziło. Zaprezentowali muzykę, która w dobrym tego słowa znaczeniu, jest znikąd. Znikąd i z wielu miejsc, bo łączy muzykę Bliskiego Wschodu z Polską i Skandynawią z dużym udziałem tradycji afroamerykańskiej. Można szukać porównań np. z Patem Methenym, ale trzej chłopcy po trzydziestce poszli w swoich poszukiwaniach dużo głębiej.
Znalazło się miejsce dla niesamowitych, połamanych rytmów, fortepianowych fajerwerków i wiolonczeli pełniącej rolę jazzowego kontrabasu. Dla mnie najmocniejszym punktem bardzo mocnego zespołu jest właśnie basista. Danielsson zabłysnął zwłaszcza w granym na bis "Smells Like Teen Spirit" z repertuaru Nirvany. Tak inteligentnego i doskonałego technicznie basisty nasze poczciwe miasto od lat już nie słyszało.
Tomasz Rozwadowski