Platforma znalazła winnych za braki sukcesów
- Codziennie będę w sejmie, będziecie mogli monitorować moje działania na rzecz pracy nad pakietem ustaw - mówił w październiku szef rządu. Niestety, sejm pracuje wolno, a premiera w budynku przy Wiejskiej przestano szybko widywać. I znalazł się winny kiepskiego obrazu ofensywy. To leniwi dziennikarze. Lekcję za nich postanowiło odrobić biuro prasowe kluby Platformy.
17.12.2010 | aktual.: 17.12.2010 14:29
W czwartek w sejmowych kuluarach przez chwilę pojawił się nawet pomysł, żeby tak opóźnić głosowanie nad prestiżowym dla PO projektem zmniejszającym o połowę dotacje z budżetu dla partii politycznych, by premier Donald Tusk zdążył wrócić na nie z Brukseli. Ale okazało się, że agenda Rady Europejskiej jest nieubłagana. Premier jednak czuwał do końca. - Prowadzę korespondencję telefoniczną, SMS-ową z moimi współpracownikami, żeby mieć pewność, że ze strony PO nie zbraknie żadnego głosu. Mamy dwa przypadki szpitalne. Ale niewykluczone, że jeżeli będzie zgoda lekarzy, posłowie będą uczestniczyć. Bardzo bym się źle czuł, gdyby na przykład zabrakło jednego głosu wtedy, kiedy ja jestem na Radzie Europejskiej - denerwował się Tusk w Brukseli.
A w sejmie wszystkie siły postawiono na nogi. - Sprawimy Polakom niespodziankę i św. Mikołaj przyniesie im dobrą wiadomość, że zrezygnujemy przynajmniej w części ze swoich pieniędzy partyjnych - dopingował wiceszef klubu Waldy Dzikowski. Na tym jednak nie koniec. Również do wczorajszego porządku dołączono inną chwytliwą ustawę wprowadzającą odpowiedzialność materialną urzędników za naruszanie prawa, które skutkuje stratami dla zwykłych obywateli.
To przyśpieszenie nie dziwi. Jakiś sukces jest w tych dniach potrzebny wyjątkowo. Czwartek był przedostatnim dniem pracy posłów w tym roku. A taki finisz to zawsze okazja do podsumowań efektów w świetle zapowiedzi. A te ze strony partii rządzącej były ogromne. Sam premier Tusk na początku października ogłosił, że przeprowadza się do sejmu, by osobiście pilnować wielkiej ofensywy legislacyjnej.
Ale premiera szybko w Sejmie przestano widywać, podobnie jak nie widać wielkich efektów ofensywy. Powtarzająca się krytyka pod adresem rządzących wyraźnie zaczęła irytować polityków PO. I znalazł się winny kiepskiego obrazu ofensywy. To leniwi dziennikarze. Lekcję za nich postanowiło odrobić biuro prasowe kluby Platformy.
W ostatnim tygodniu pracy sejmowej na swoich stronach internetowych klub PO ogłosił: "Fakty o ofensywie legislacyjnej. Polecamy leniwym dziennikarzom". W załączniku znajdujemy zaś całą listę ustaw, które w ramach ofensywy są w sejmie: 5 z pakietu społeczno-cywilizacyjnego, 3 z deregulacyjnego, 11 ze zdrowotnego, 4 z zakresu konsolidacji finansów publicznych i 1 powodziowa. Wychodzą 24 ustawy. Mniejsza o to, że miało być ponad 40. Nie ilość, ale jakość się liczy, jak mówił premier. Warto za to przyjrzeć się, na jakim etapie są prace nad nimi. Większość projektów jest jeszcze w powijakach, przed pierwszym czytaniem lub w trakcie.
Co zaś zapowiadał premier na początku października? - Codziennie będę w sejmie, będziecie mogli monitorować moje działania na rzecz pracy nad tym pakietem ustaw, bo to jest dla mnie naprawdę śmiertelnie poważne zadanie, i do Gwiazdki zdążymy z większością projektów - mówił wówczas z zapałem szef rządu. I podkreślał, że szczególnie ważne będzie przeprowadzenie reformy zdrowia. Ta jednak definitywnie przechodzi na przyszły rok.
W tym roku z jesiennej ofensywy z sejmu wyjdzie najpewniej jedynie ustawa ułatwiająca zakładanie żłobków, ustawa budżetowa i okołobudżetowa (które wyjść muszą) i ustawa o finansach publicznych wprowadzająca regułę wydatkową. Bo i w końcówce roku posłowie w sejmie się nie przepracowywali. Posiedzeń było mniej ze względu na kampanię samorządową. Z kopyta nie ruszą też po Nowym Roku, bo wcześniej uchwalili święto Trzech Króli dniem wolnym od pracy. Pierwsze styczniowe posiedzenie zamiast trzech będzie trwało dwa dni.
Anna Wojciechowska, Polska The Times
Polecamy w internetowym wydaniu "Polska The Times":
Dziwne zachowanie Dorna po nocnym głosowaniu