Platforma ma plan B na wypadek dodatkowego posiedzeniu Sejmu w wakacje
50 posłów Platformy ma szybko pojawić się w Warszawie, gdyby marszałek Sejmu niespodziewanie zwołał posiedzenie Sejmu w trakcie wakacji i próbował odrzucić weta prezydenta – dowiedziała się Wirtualna Polska. PO chce też zacieśniać współpracę ze środowiskami, które organizowały protesty przeciwko zmianom w sądach.
26.07.2017 | aktual.: 26.07.2017 21:55
Zgodnie z konstytucją Sejm może odrzucić weto prezydenta większością 3/5 głosów przy obecności co najmniej połowy posłów. Przy pełnym Sejmie 234 głosy większości rządzącej nie wystarczą, bo do przegłosowania weta potrzeba 276 posłów. W przypadku, gdyby marszałek zwołał dodatkowe posiedzenie, na które nie dojechałaby odpowiednia liczna posłów opozycji PiS mogłoby mieć większość do odrzucenia weta.
Prominentny polityk PO: - Zgodnie z regulaminem posłowie o zwołanym posiedzeniu Sejmu powinni się dowiedzieć z tygodniowym wyprzedzeniem. PiS pokazało jednak, że nie w takich sprawach potrafi łamać reguły. 50 posłów Platformy musi być w stanie szybko dotrzeć do Warszawy.
Inny dodaje: - Taka liczba wystarczy, by w razie konieczności zablokować mównicę i dać czas pozostałym na dojechanie.
Po zapowiedzi prezydenta zawetowania ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa pojawiły się pogłoski o planowanym przez PiS dodatkowym posiedzeniu Sejmu, jednak politycy tej partii je dementowali. Dodatkowym utrudnieniem, jak napisała Wirtualna Polska, może być remont rozpoczęty na sali plenarnej, ale do dyspozycji posłów jest jeszcze sala kolumnowa.
W trakcie kryzysu wywołanego przyjęciem przez parlament kontrowersyjnej ustawy o SN szef PO Grzegorz Schetyna ogłosił, że politycy jego partii nie będą mieli wakacji.
Według naszych informacji ich aktywność ma polegać na zacieśnieniu współpracy ze środowiskami, które organizowały manifestacje przeciwko zmianom w sądach.
Nasi rozmówcy przyznają, że w początkowym okresie protestów w PO nie było zgody co do tego, czy politycy powinni przemawiać na manifestacjach i eksponować partyjne barwy.
- Schetyna chciał od razu wychodzić na scenę i odcinać kupony. Trzeba mu było tłumaczyć, że lepiej, jak ludzie się organizują oddolnie, a my ich możemy wspierać organizacyjnie. Stanęło na tym, że politycy powinni się włączyć później. Choć ruch prezydenta był zaskakujący. Teraz protesty się szybko wypalą – przyznaje jeden z naszych rozmówców.
Jego zdaniem pojawił się problem z przekonaniem lidera PO, by wszedł w tłum i porozmawiał z manifestującymi ludźmi. - Od razu zaczęły mu się trząść ręce. To dziwne, że politykowi trzeba tłumaczyć tak podstawowe rzeczy. On się pewniej czuje w swoim zadymionym gabinecie. Ale jak już wsiadł na ten rower to powinien pedałować – ocenia nasz informator.
Według naszych informacji PO chce też zrealizować zaplanowany jeszcze przed protestami ws. SN plan wizyt polityków w nadmorskich kurortach.
- Nie wszystkim się to podoba. To jest pomysł na okres spokoju, a nie na największy kryzys polityczny od dłuższego czasu – ocenia ważny polityk PO. Decyzja jednak zapadła. Takich wyjazdów ma być kilka – dodaje.