Plastikowe zabawki ocalą amerykańskich żołnierzy?
Amerykańska firma Applied Marine Technology Inc. (AMTI) przerobiła zdalnie sterowaną plastikową ciężarówkę-zabawkę dla dzieci na urządzenie, które ma pomóc żołnierzom w Iraku wykrywać i detonować śmiercionośne bomby-pułapki umieszczane przez rebeliantów na poboczu dróg.
31.07.2006 | aktual.: 31.07.2006 15:40
Pomysłodawca przeróbki, 24-letni inżynier Robert Pervere, zastąpił plastikowe części zabawki aluminiowymi, przytwierdził na górze dwie kamery obserwacyjne, a w środku zrobił miejsce na materiał wybuchowy, który, zdetonowany przez żołnierzy z bezpiecznej odległości, niszczyłby podejrzany przedmiot.
Ciężarówka-zabawka kosztowała 335 dolarów. Firma nie podała, po jakiej cenie będzie sprzedawać wojskową wersję pojazdu siłom zbrojnym USA, ale, jak pisze "Washington Post", spodziewa się otrzymać we wrześniu pierwsze zamówienia od ministerstwa obrony.
Przydrożne bomby-pułapki, zwane w żargonie wojskowym IED (od "improvised explosive device" czyli ładunek wybuchowy domowej roboty), są głównym zabójcą Amerykanów w Iraku. Spośród 356 żołnierzy USA, jacy zginęli tam w pierwszej połowie tego roku, aż 188, czyli przeszło 50%, padło ofiarą IED.
Prezydent George W. Bush powiedział w marcu, że bomby-pułapki stały się "głównym zagrożeniem dla wojsk USA i dla przyszłości wolnego Iraku". Aby nadać priorytet staraniom o zwalczenie IED, w grudniu zeszłego roku Pentagon powołał do służby emerytowanego czterogwiazdkowego generała, Montgomery'ego Meigsa, i postawił go na czele specjalnej grupy operacyjnej, która obmyśla i wdraża środki przeciwko bombom-pułapkom.
Grupa liczy 300 ludzi, ma do dyspozycji w tym roku 3,3 miliarda dolarów, a jednym z jej głównych zadań jest uzyskanie od przemysłu obronnego nowych, pomysłowych urządzeń unieszkodliwiających IED.
Najprostsze sposoby, zastosowane przez wojsko już dwa lata temu, polegały na wyposażeniu pojazdów wojskowych w grubsze pancerze i w zagłuszacze sygnałów radiowych, którymi rebelianci detonowali zdalnie swoje bomby, ukryte w koszach na śmieci, padlinie zwierzęcej czy zakopane pod krawężnikiem.
Jednak w odpowiedzi rebelianci wprowadzili potężniejsze bomby, a do ich detonowania zaczęli używać najróżniejszych urządzeń - od telefonów komórkowych i pilotów do uruchamiania drzwi garażu aż po przewody pneumatyczne.
Również sami żołnierze nie czekali na pomoc firm obronnych: wiele wojskowych pojazdów terenowych ma z przodu wysięgniki o rozmiarach kija hokejowego, służące do chwytania podejrzanych przewodów lub wykrywania wrażliwych na ciepło detonatorów przydrożnych bomb.
Teraz wielkie pieniądze, jakimi rozporządza grupa gen. Meigsa, przyciągnęły nie tylko największych amerykańskich producentów broni, lecz także dziesiątki małych firm, takich jak AMTI. "Washington Post" przedstawił niektóre najciekawsze ich propozycje.
Gigant przemysłu komputerowego, IBM Corp., opracował system, który pozwoli stworzyć cyfrowy obraz najczęściej uczęszczanych dróg i będzie zwracał uwagę żołnierzy na zmiany, na przykład na pojawienie się na poboczu sterty kamieni lub torby z nieznaną zawartością.
General Dynamics Corp. proponuje system laserowy oparty na rozwiązaniach izraelskich, który może wypalać śmieci, będące często kryjówką dla bomb, a także unieszkodliwiać IED.
Firma Octatron Inc. z St. Petersburg na Florydzie zgłosiła dla kontrastu rozwiązanie proste technicznie: lekki, lecz mocny wysięgnik o długości 4,2 m, który pozwoli żołnierzom po wykryciu bomby umieścić przy niej z pewnej odległości mały ładunek wybuchowy (aby potem zdetonować całość).
Liczba ataków przeprowadzanych przy pomocy IED stale rośnie. Jak podało dowództwo wojsk USA na Bliskim Wschodzie, w pierwszym półroczu tego roku było ich 11.242, wobec 5.607 w 2004 roku i 10.953 w całym roku ubiegłym.