"Plan Donalda Tuska? Ktoś chce nam wcisnąć kit"
Przedstawiony przez premiera Donalda Tuska Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów na lata 2010-2011 to zbiór pobożnych życzeń, brak w nim konkretów i szczegółowego programu działań - ocenił PiS. Rzecznik rządu Paweł Graś w odpowiedzi powtórzył, że PO zależy, by zastopować zadłużanie się państwa, a pewne regulacje służące gospodarce wprowadzić raz na zawsze. Posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska powiedziała wprost, że słuchając jak premier przedstawia plan, "miała wrażenie, że ktoś chce jej wcisnąć kit". - Rząd zaprzepaścił dwa lata - mówiła.
30.01.2010 | aktual.: 30.01.2010 17:58
Kluzik-Rostkowska oceniła też, że autorzy planu użyli niezrozumiałej nowomowy. Jako przykład podała fragment tekstu: "Powinno to zapewnić nieskrępowane działanie automatycznych stabilizatorów koniunktury, nakierowanych na zmniejszenie wahań cyklicznych w gospodarce oraz sprzyjać utrzymaniu długu publicznego na bezpiecznym poziomie". W ocenie posła PiS Pawła Poncyljusza, nowomowa - używana w tekście planu - przypomina słownictwo używane na Zjeździe Zjednoczeniowym PZPR w 1948 roku.
Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej, Tusk - przedstawiając plan naprawy finansów publicznych - występował jako szef Platformy Obywatelskiej, a nie jako szef rządu. Jak zauważyła, politycy koalicyjnego PSL nie wiedzieli, co jest w planie Tuska.
- To, co zostało w piątek zaprezentowane, świadczy albo o wielkiej naiwności Tuska - który myśli, że Polacy mu uwierzą - albo o wielkim cynizmie premiera, który zakłada, że cokolwiek powie, byle ładnie to wyglądało, to na pewno się sprzeda i Polacy w to uwierzą. Ja już premierowi nie wierzę - podkreśliła Kluzik-Rostkowska.
Rzecznik rządu Paweł Graś podkreślił, że plan należy traktować jako propozycje. Jednak jak dodał, premierowi i Platformie zależy, by regulacje - jak na przykład walka z nadmiernym zadłużaniem się - były wprowadzane raz na zawsze.
Poncyljusz ocenił, że przedstawiony plan nie jest programem konkretnych działań rządu, ale "bilansem otwarcia rządu, który dopiero 100 dni temu objął władzę". - To bardziej uczesanie pewnych myśli i pokazanie (przez Tuska), że coś chcemy zrobić, ale na razie nie wiemy, jak to w praktyce ma wyglądać - uważa poseł PiS.
- Donald Tusk jest jak silnik diesla w traktorze, to znaczy zawsze zapali, ale za szybko nie pojedzie. My oceniamy ten plan, jako zbieranina luźnych kartek z ministerialnych biurek, które na razie nie znalazły odzwierciedlenia w konkretnych działaniach rządu - powiedział Poncyljusz.
Plan przedstawiony przez Tuska w piątek na Politechnice Warszawskiej przewiduje m.in.: ograniczenie wzrostu wydatków publicznych do 1% w ujęciu realnym, obniżanie zadłużenia i deficytu, przyspieszenie prywatyzacji i upowszechnienie systemu emerytalnego.