Plaga eutanazji w Wielkiej Brytanii
Lekarze w Wielkiej Brytanii przeprowadzają
rocznie 18 tys. zabiegów eutanazji, czyli skrócenia życia
terminalnie chorych - poinformował w niedzielę "The Observer".
Eutanazja jest w tym kraju nielegalna, nie ma więc
oficjalnych statystyk.
Liczbę tę podała specjalistka z zakresu prawa medycznego dr Hazel Biggs z Uniwersytetu w Kent, która jest też autorką książki pt. "Eutanazja: śmierć zgodnie z prawem i z godnością".
Biggs oparła swoje wyliczenia na danych z krajów, gdzie eutanazja jest dozwolona i które opublikowały statystyki na ten temat, oraz na informacjach uzyskanych od brytyjskich lekarzy.
Wiemy, że takie praktyki mają miejsce, ale pozostają całkowicie poza kontrolą. Nie wiemy, ile osób rzeczywiście osobiście poprosiło o pomoc w odejściu, a ile nie. Jeśli prawo zostanie zmienione tak, by ludzie mogli wyrażać swoją zgodę, zagwarantuje im to lepszą ochronę - powiedziała Hazel Biggs.
Obecnie w Wielkiej Brytanii za pomoc w samobójstwie grozi do 14 lat pozbawienia wolności. Badania opinii publicznej wskazują, że zdecydowana większość Brytyjczyków jest za legalizacją eutanazji. Komisja Izby Lordów pracuje nad projektem ustawy mającej umożliwić osobom dorosłym, których cierpienie w wyniku terminalnej choroby jest nie do zniesienia, otrzymanie pomocy medycznej, by mogły umrzeć na własną, przemyślaną i wyrażaną wielokrotnie prośbę.
Lekarze nie chcą, żeby opinia publiczna zdawała sobie sprawę, że podejmują takie decyzje. Trzeba stworzyć możliwość, aby to pacjent decydował. Kiedy decyzja leży w gestii lekarza, zawsze jest ryzyko nadużyć - powiedziała prezes Stowarzyszenia "Eutanazja na Życzenie" (Voluntary Euthanasia Society) Deborah Annetts.
Przeciwnicy eutanazji - wśród nich Kościół Anglikański i Kościół katolicki w Wielkiej Brytanii, które wystosowały wspólne stanowisko do komisji Izby Lordów w tej sprawie - podkreślają, że współczucie dla terminalnie chorej osoby powinno oznaczać nie pomoc w skróceniu życia, ale niesienie jej ulgi w bólu i okazywanie miłości.
Anna Gumułka