"Płaciłam lekarzowi, bo myślałam, że szpital jest biedny"
W bydgoskim sądzie toczy się proces prof. Heliodora K., byłego ordynatora bydgoskiej kliniki, oskarżonego o korupcję. Zeznania złożyła żona jednego z pacjentów neurochirurga, która przyznała się do przekazania łapówki. Lekarz odpowiada za wymuszanie i przyjmowanie pieniędzy za leczenie.
10.05.2006 | aktual.: 10.05.2006 17:28
Teresa B. opowiedziała, jak wręczała łapówki lekarzowi. Mąż Teresy B. uległ w 1995 r. poważnemu wypadkowi samochodowemu i groził mu częściowy paraliż. Po kilku dniach pobytu mężczyzny na oddziale, ordynator sam poprosił o kontakt z kimś z jego rodziny.
Rozmowa odbyła się u pana profesora w gabinecie. Profesor powiedział, że konieczna będzie operacja i wszczepienie implantów. Pytał, czy jest taka możliwość, żeby rodzina sponsorowała zakup implantów - zeznała Teresa B.
Lekarz miał ją poinformować, że potrzebne będą co najmniej dwa implanty, po 600 zł każdy. Kobieta pytała go, czy podejmie się osobiście przeprowadzenia zabiegu. Powiedział, że tak. Podeszłam i położyłam kopertę, w której było 1000 zł; na tyle było mnie stać - zeznała Teresa B.
W sekretariacie profesora otrzymała numer konta kliniki i wpłaciła na nie 1200 zł. Uważała, że tak trzeba, bo szpital jest w złej sytuacji finansowej.
Jak podkreśliła, wręczenie 1000 zł w kopercie było jej własną inicjatywą, bez jakichkolwiek sugestii ze strony lekarza. Pieniądze dała, aby operacja odbyła się jak najszybciej i została przeprowadzona jak najlepiej. Uczyniła to po poradach od innych pacjentów.
Mąż kobiety porusza się na wózku inwalidzkim. Po przeczytaniu informacji o śledztwie przeciwko Heliodorowi K. namówił żonę, by zgłosiła się na policję i opowiedziała o wręczeniu łapówki.
Prokuratura zarzuca Heliodorowi K., że w ciągu ostatnich 10 lat wymusił i przyjął od pacjentów Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy ponad 50 tys. zł w zamian za przyjęcie ich na oddział i wykonanie zabiegów. Według oskarżycieli, lekarz miał także zmusić jednego z pacjentów do zakupu kosztownych implantów, mimo że jego oddział dysponował nimi, a następnie wszczepić mu inne, znacznie gorszej jakości.
Podczas dwóch pierwszych rozpraw Heliodor K. przyznał się do winy i zadeklarował wolę dobrowolnego poddania się karze. Zaproponował karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat, dwuletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w publicznej służbie zdrowia, 99 tys. zł grzywny oraz zwrot niesłusznie wymuszonych od oskarżyciela posiłkowego pieniędzy wraz z odsetkami.
Mimo zgody głównego poszkodowanego, do ugody nie dopuścił sąd. Heliodor K. wycofał wszystkie złożone w śledztwie zeznania, a to pozbawiło sąd materiału dowodowego i wobec tego proces odbywa się w normalnym trybie.