PolskaPłacą za późno albo wcale

Płacą za późno albo wcale

Co trzeci zakład w regionie łódzkim nie wypłaca pensji w terminie, a co czwarty nie płaci w ogóle – wynika z danych Okręgowej Inspekcji Pracy w Łodzi - pisze "Dziennik Łódzki".

Płacą za późno albo wcale
Źródło zdjęć: © DŁ

09.05.2005 | aktual.: 09.05.2005 08:14

Na liście nieuczciwych pracodawców przodują dwie łódzkie firmy – biuro detektywistyczno-ochroniarskie i spółdzielnia meblarska, ale także tutejszy oddział jednego z największych w Polsce banków (!) został przyłapany na niewypłacaniu wynagrodzeń, dodatków za pracę po godzinach i bezpodstawnym potrącaniu pieniędzy z pensji.

Zakład pracy chronionej w Radomsku nie wypłacił prawie stu pracownikom wynagrodzeń za urlopy wypoczynkowe, a ośrodek szkolno-wychowawczy w Łodzi zaniżał zasiłki chorobowe...

– Przykładów naruszeń prawa pracy jest w naszym województwie mnóstwo – mówi Jerzy Iwaszkiewicz, rzecznik OIP. Nagminne są przypadki łamania przepisów o czasie pracy. Zduńskowolski zakład znanego producenta soków usuwał... korektorem podpisy pracowników na liście obecności w weekendy. Ta sama firma zmniejszyła 80 pracownikom o połowę dodatek za pracę w dni wolne.

Inspektorzy OIP interweniowaliby częściej, jednak wielu pracowników – w obawie przed utratą pracy – nie składa skarg. Średnio co piąta jest anonimowa. – Ludzie wolą pracować w złych warunkach niż wcale – dodaje Jerzy Iwaszkiewicz.

Wiele takich spraw wychodzi na jaw dopiero w sądach, do których odwołują się zwykle zwolnieni pracownicy. Np. tylko do sądu pracy dla Łodzi Śródmieścia wpływa miesięcznie około 200 pozwów przeciwko pracodawcom. – Większość dotyczy wypłaty zaległych wynagrodzeń – mówi sędzia Agnieszka Gocek, wiceprzewodnicząca XI Wydziału Pracy przy Sądzie Rejonowym Łódź Śródmieście.

Na wyznaczenie terminu rozprawy czeka m.in. pięć byłych pracownic łódzkich sklepów sieci „Biedronka”. Ubiegają się o odszkodowania od 6,5 tys. do 17 tys zł. Kobiety twierdzą, że choć były zatrudnione jako kasjerki-sprzedawczynie na 3/4 etatu, pracowały po 12 – 15 godzin na dobę.

Anna Mazurek, rzecznik „Biedronki”, nie chce tego komentować do zakończenia procesu. – W 700 sklepach zatrudniamy ponad 11 tysięcy osób. Mogły zdarzyć się nieprawidłowości, ale dokładamy starań, aby je wyeliminować – zapewnia Mazurek.

Do sądu trafił także pozew byłej pracownicy łódzkiego sklepu firmowego Zakładów Przemysłu Mięsnego „Grot” w Starowej Górze pod Łodzią. Domaga się 73 tys. zł za ponad dwa tysiące nadgodzin. Zdaniem Józefa Grota, właściciela zakładu, kobieta zostawała po godzinach z własnej inicjatywy...

(pw, sach)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)