PolskaPKW: sfałszowanie podpisów nie jest podstawą kwestionowania wyniku wyborów

PKW: sfałszowanie podpisów nie jest podstawą kwestionowania wyniku wyborów

Sfałszowanie podpisów z poparciem dla list
wyborczych nie może być podstawą do weryfikacji wyniku wyborów -
powiedział ekspert Państwowej Komisji Wyborczej Miłosz
Wilkanowicz.

Przepisy ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu nie przewidują żadnych konsekwencji, jeżeli po stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy ważności wyborów okaże się, że w trakcie rejestracji kandydatów podpisy poparcia zostały sfałszowane - ocenił Wilkanowicz.

Ustawa nie przewiduje w tej sytuacji możliwości weryfikacji wyniku wyborczego. Nie ma podstaw do wygaśnięcia mandatu posła - podkreślił.

Sąd Rejonowy w Pile uznał w piątek, że posłanka Samoobrony Renata Beger jest winna podrobienia list podpisów z poparciem dla siebie i przedłożenia ich komisji wyborczej. Wyrok jest nieprawomocny. Beger będzie musiała także zapłacić 30 tys. złotych grzywny, opublikować na własny koszt treść wyroku w mediach ogólnopolskich i regionalnych, a także zwrócić 54 tys. zł kosztów postępowania sądowego.

Beger poniesie konsekwencje natury prawnej, ale nie ma podstaw, aby zakwestionować jej mandat poselski- powiedział Wilkanowicz.

Jak tłumaczył, listy podpisów poparcia dla kandydatów weryfikują okręgowe komisje wyborcze. Komisje sprawdzają, czy wykazy podpisów zawierają czytelne imię i nazwisko wyborcy udzielającego poparcia, dokładny adres jego zamieszkania i PESEL.

Jeżeli lista budzi zastrzeżenia, jest ona konfrontowana z rejestrem wyborców w poszczególnych gminach. W praktyce jednym ze sposobów wykrycia, czy podpis nie został sfałszowany, jest spojrzenie na PESEL wyborcy. Jego przedostatnia (dziesiąta) cyfra zawiera informację o płci osoby: nieparzysta - mężczyzna, parzysta - kobieta - mówił Wilkanowicz.

Jeśli nie upłynął jeszcze termin zgłaszania list, komisja wzywa do uzupełnienia "wybrakowanej" listy podpisów. Po upływie tego terminu brak wymaganej liczby podpisów poparcia dyskwalifikuje listę kandydatów.

Komisje okręgowe nie mają natomiast warunków, aby sprawdzić, czy wyborca złożył podpis własnoręcznie. Trzeba by tu grafologa albo bezpośredniej konfrontacji z wyborcą, jest to niemożliwe chociażby ze względów czasowych - mówił Wilkanowicz.

Podkreślił, że zbieranie podpisów poparcia do zgłoszenia listy jest jednym z etapów kandydowania. O wyborze decyduje określona liczba głosów wyborców oddanych na listę w okręgu.

Sprawa jest skomplikowana - przyznał Wilkanowicz - Oczywiście jeżeli nie byłoby poparcia dla listy, to ktoś kto na niej jest, nie zaistniałby jako kandydat. Natomiast ostateczna decyzja to decyzja kartką wyborczą.

W każdym razie w obecnym stanie prawnym sfałszowanie list z podpisami poparcia nie jest podstawą do zakwestionowania wyboru posła- powiedział ekspert PKW.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)