PKP zapłaci za śmierć rajdowca Janusza Kuliga?
Agnieszka Kulig, wdowa po tragicznie zmarłym rajdowcu Januszu Kuligu, domaga się przed sądem odszkodowania od PKP. - Robię to dla dzieci. To mój obowiązek zapewnić im odpowiednie warunki życia i kształcenia, powiedziała "Gazecie Krakowskiej" matka siedmioletniej Paulinki i dziesięciomiesięcznej Julki.
28.05.2005 | aktual.: 28.05.2005 08:17
Wcześniejsze próby ugody nie przyniosły efektu. Wdowa po rajdowcu zapewnia, że kolej nie odpowiedziała na żadne z pism skierowanych w tej sprawie. Postanowiła więc oddać sprawę do sądu. Agnieszka Kulig domaga się odszkodowania oraz renty dla siebie i dzieci.- W tej chwili żyjemy bardzo skromnie, pobierając niewielką rentę po mężu. Dobrze, że pomagają nam rodzice, mówi 35-letnia kobieta.
Janusz Kulig zginął 13 lutego 2004 r. w Rzezawie. Wjechał na strzeżony przejazd kolejowy, ponieważ rogatki były otwarte. Kierowany przez niego fiat stilo został zmiażdżony przez nadjeżdżający pociąg. Dróżniczkę, która pełniła tego feralnego dnia dyżur, bocheński sąd uznał za winną spowodowania wypadku (wyrok nie jest prawomocny, obrońca złożył apelację).
Wypowiadający się podczas procesu biegli - eksperci ds. wypadków drogowych, podkreślali, że przejazd kolejowy w Rzezawie nie jest bezpiecznym miejscem. Kolej zapowiedziała jego przebudowę. Wstępnie planowaną na ten rok modernizację przesunięto jednak na później. Dotąd jedynie zarządca drogi zadbał o bezpieczeństwo. Przy przejeździe pojawiły się dodatkowe znaki oraz lustro. (PAP)