Pizzer, dyrektor, mystery shopper – dla nich jest praca



Oferty w urzędach pracy nie zamykają się bynajmniej w tradycyjnym przedziale „robotnik – monter – fryzjer”. Zajęcie mogą też znaleźć osoby gotowe na podjęcie mniej popularnych zawodowych wyzwań.

Pizzer, dyrektor, mystery shopper – dla nich jest praca

18.10.2011 | aktual.: 19.10.2011 12:09

1386 zł, czyli najniższa ustawowo przewidziana stawka – taka suma widnieje bardzo często w anonsach Centralnej Bazy Ofert Pracy. Można też jednak znaleźć ofertę z płacą 35 tys. zł. Takie wynagrodzenie brutto proponowane jest dyrektorowi generalnemu w jednej ze stołecznych firm. Powinien mieć on wykształcenie wyższe, minimum 8 lat pracy w branży oraz biegle znać trzy języki obce.

Ofert dla dyrektorów – zarządzających, generalnych, handlowych, ds. rozwoju – jest zresztą więcej. Branże: bankowość, przemysł lekki, informatyka, handel. Pensje – od 4 tys. zł wzwyż. Urzędy pracy coraz częściej są w posiadaniu ofert dla pracowników wyższych szczebli. W tym także dla kadry kierowniczej.

Dla każdego coś dobrego

Zakres obowiązków i umiejętności oborowego, z pensją 1,5 tys. zł, jest szeroki. Oborowy powinien mieć prawo jazdy na półciężarówkę lub ciągnik. Dowozić karmę, ładować i wywozić obornik, sprzątać pomieszczenia. Ponadto znać się na obsłudze bydła i nie bać się go. Umieć rozpoznawać oznaki choroby u zwierząt. Karmić bydło i poić, wyprowadzać je na łąkę. Praca od świtu do nocy, również w niedziele i święta, zapewniona.

Kto szuka tajemniczości i bawi go praca incognito, ma szansę trafić na anons skierowany do mystery shopperów. Za 20 zł/godz., jako tajemniczy klient, będzie weryfikował jakość obsługi w sieciach sklepów. Informacje o tym, czy sprzedawcy są uprzejmi, czy podczas rozmowy nawiązują kontakt wzrokowy z klientem, czy mówią „dzień dobry” oraz „do widzenia”, wpłyną na jakość obsługi. A samego tajemniczego klienta upewnią o ważności wykonywanej pracy. Bywa tak, że pod obco brzmiącą nazwą zawodu kryje się dość prozaiczne zajęcie. Poszukiwana jest osoba z doświadczeniem zawodowym giloszera. Może zarobić 1,8 tys. zł brutto, a będzie po prostu pracować w magazynie. Do jej obowiązków będzie należała obsługa wózka widłowego i suwnicy. Taką ofertę zgłosił urząd w Gliwicach.

Oferty nie zawsze jasne

Sposób formułowania ofert może czasem powodować nieporozumienia. Według specjalistów, giloszer to hutnik przycinający szkło lub metal. Lub też pracownik zajmujący się elementami graficznymi na banknotach i papierach wartościowych.

Z kolei zawód wydawcy, według niektórych pracodawców, nie ma nic wspólnego z wydawnictwem książkowym, edytorstwem itp. W ofercie CBOP znajdziemy wydawcę posiłków, czyli bufetowego, z pensją 1,4 – 1,5 tys. zł. Ewentualnie wydawcę paliwa – kierowcę z uprawnieniami do przewożenia materiałów niebezpiecznych, z pensją 2 tys. zł.

Do ofert ze znakiem zapytania można też zaliczyć te skierowane do osób dobrze wykształconych – chociaż właściwie nie wiadomo dlaczego. Stanowisko pracownika biurowego w woj. dolnośląskim czeka na osobę z wykształceniem wyższym. Zdaniem pracodawcy, pięcioletnie studia są niezbędne do obsługi klientów i sprzętu biurowego.

Czy sprzątacz musi być uczciwy

Z kolei sprzątacz pojazdów może zarobić 1550 zł brutto. Jego praca będzie polegała na myciu z zewnątrz wagonów kolejowych. To zadanie może wykonywać wyłącznie pracownik sumienny, uczciwy i zdyscyplinowany, a przy tym niebojący się pracy na wysokości. Sądząc po wyglądzie wielu wagonów, o takich pracowników nie jest wcale łatwo.

W ofercie CBOP można też znaleźć zajęcia proste, niewymagające żadnych kwalifikacji. Adnotacje pracodawców dotyczą ewentualnie chęci do pracy i braku nałogów. Mając te cechy, można nająć się do pracy jako zbieracz pieczarek, pakowacz poduszek ogrodowych lub karmy dla ptaków. Te prace dają niskie zarobki, rzędu 1,4 tys. zł lub 5 zł za godzinę. Kto mieszka w okolicach Wrocławia, może spróbować sił jako statysta. Kwalifikacje nie są potrzebne, dodatkowe wymagania ustala się w siedzibie firmy. Za udział w trzech dniach zdjęciowych statysta może otrzymać ponad 300 zł.

Czym się różni pizzer od pizzermana?

Co ciekawe, nawet popularne zawody mogą w różnych ofertach przybierać odmienne nazwy. Dobrym przykładem jest zwykły pracownik kuchenny, do którego obowiązków należy przygotowywanie obiadów, z uwzględnieniem pizzy. Może on zostać nazwany pracownikiem pizzerii, pizzermanem, ale także na przykład – kucharzem pizzerem. Jego zarobki będą kształtować się w granicach od 1,4 tys. na prowincji do 2 tys. zł w dużym mieście.

Kandydaci na to stanowisko powinni pamiętać, że umiejętności kucharza mogą nie wystarczyć. Bardzo często wymagane jest także prawo jazdy, a poza tym obowiązuje książeczka sanepidowska. Nie wiadomo tylko, czy pizzerman to ktoś ważniejszy od pizzera? To prawdopodobne, ale pewności mieć nie można.

tk

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)