Pitera: mój raport o CBA nie będzie upubliczniony
Pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera uważa, że jej raport w sprawie funkcjonowania CBA nie jest informacją publiczną. Dlatego, nie zostanie ani upubliczniony, ani przekazany Rzecznikowi Praw Obywatelskich.
07.01.2008 | aktual.: 07.01.2008 17:52
Z prośbą o udostępnienie raportu Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski zwrócił się do Pitery w sobotę. Ta odmówiła tłumacząc, że raport o CBA to "nie jest dokument w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej".
Pitera powiedziała, że dokument nie zostanie przedstawiony ani opinii publicznej, ani rzecznikowi, ponieważ został wytworzony dla premiera. Powtórzyła, że nie jest to ani decyzja, w rozumieniu ustawy, ani protokół kontroli w instytucji publicznej. Jest on jednym z tysięcy dokumentów, jakie tworzy zaplecze polityczne premiera, czy prezydenta, które poprzedzają podjęcie przez niego decyzji - powiedziała minister.
Równie dobrze można byłoby prosić o upublicznienie opinii, jakie prezydent otrzymał od swoich doradców przed decyzją o powołaniu dwóch ostatnich ambasadorów. Względnie od doradców Jarosława Kaczyńskiego, którzy mu te dwie nominacje, bez opinii Sejmu, przygotowali - przekonywała sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.
Pytana, czy nie zgadza się z opinią dr hab. Teresy Górzyńskiej, iż jej raport jest dokumentem urzędowym, o którym mowa w ustawie o dostępie do informacji publicznej, Pitera powiedziała, że nie jest to dokument tej ustawie podlegający.
Według Górzyńskiej - specjalistki w zakresie dostępu do informacji publicznej, kierownika Zakładu Prawa Administracyjnego w Instytucie Nauk Prawnych PAN - dokument spełnia wymogi ustawy: dotyczy spraw publicznych, jest sporządzony przez funkcjonariusza publicznego, w związku ze sprawowaniem urzędu i pozostaje w posiadaniu organu administracji publicznej.
Gdyby to był dokument wytworzony przeze mnie w ramach obowiązków pracy, które zapisano w moim pełnomocnictwie - wówczas tak - powiedziała Pitera. Ale akurat ten dokument z mojego pełnomocnictwa nie wynika. On był przygotowywany równolegle, w głównej części w domu, na prywatnym komputerze, po godzinach pracy. Natomiast wszystkie dokumenty pośrednie do przygotowania mojego rzeczywiście są dostępne w instytucjach publicznych - powiedziała pełnomocnik rządu.
Te dokumenty są rzeczywiście w domenie publicznej, bo były wymianą korespondencji między instytucjami publicznymi i zawierały dokumenty instytucji publicznych - poinformowała Pitera. Ja je tylko opisałam - dodała.
W ocenie Pitery, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Wiesław Johann, nie powinien wypowiadać się w tej sprawie, ponieważ jest jednym z sygnatariuszy listu w obronie CBA. Według sędziego Johanna, Pitera ma obowiązek wydania każdego dokumentu, którego wydania zażyczy sobie Rzecznik.
Niech pani Pitera łaskawie zajrzy do ustawy, niech się zapozna z treścią ustawy i niech się zapozna, że Rzecznik ma prawo żądać każdych wyjaśnień od sądów, od prokuratury, od każdego innego organu. Ma prawo żądać ekspertyz, opinii, oczywiście także i dokumentów - podkreślił sędzia.
Nie powinien się w te opinie angażować, bo jest jednym z sygnatariuszy pisma w obronie CBA. Tu wchodzimy w kwestie etyczne - dodała Pitera.
Pitera powiedziała też, że trwa kontrola wykorzystania kart kredytowych w ministerstwach i urzędach centralnych. Poinformowała, że poprosiła o rozszerzenie jej o wszystkie wydatki z finansów publicznych na podobne cele, ale w inny sposób - np. przelewem. Podała, że kart kredytowych nie było np. w ministerstwach rolnictwa, edukacji, czy pracy, a wiadomo, że wydatki na cele gdzie indziej opłacane kartami były. (mg)