Piskorski przeciw Gronkiewicz-Waltz w Sądzie Koleżeńskim PO
Były prezydent Warszawy, eurodeputowany PO Paweł Piskorski, skierował do regionalnego Sądu Koleżeńskiego PO w Warszawie wniosek o wymierzenie nagany szefowej warszawskiej PO Hannie Gronkiewicz-Waltz w związku z wywiadem udzielonym "Gazecie Stołecznej". "Zobaczymy jaki będzie rezultat" - mówi Gronkiewicz-Waltz.
W wywiadzie, jaki ukazał się w "Gazecie Stołecznej" 16 lipca, Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że kiedy została szefową warszawskiej PO w marcu tego roku, zastała tam "ludzi doskonale zorganizowanych, ale nie znających reguł demokracji". Zarzuciła też Piskorskiemu, że zakazywał członkom partii "samodzielnego myślenia" i że mieli oni "wycinać wewnętrzną opozycję".
W liście do Sądu Koleżeńskiego, którego kopię otrzymała w poniedziałek, Piskorski zarzuty te określił jako nieprawdziwe. Według niego, Gronkiewicz-Waltz "ma prawo nie wiedzieć w jaki sposób była tworzona i funkcjonowała PO, ponieważ przystąpiła do niej zaledwie 7 miesięcy temu".
Zdaniem Piskorskiego, Gronkiewicz-Waltz sama postępuje w sposób "będący całkowitym zaprzeczeniem zasad demokratycznych". Według niego, Gronkiewicz-Waltz "w celu osiągnięcia pożądanych przez siebie wyników wyborów w kołach PO, nakłania i zmusza członków Platformy do wskazanego przez nią sposobu głosowania, (...) przerywa zebrania kół, w których istnieje ryzyko przegrania jej faworytów".
"Publiczne posługiwanie się nieprawdą, publiczne pomawianie posła Platformy Obywatelskiej oraz działanie na szkodę warszawskiej Platformy oceniam jako niedopuszczalne oraz bez wątpienia wystawiające na szwank dobre imię Platformy" - napisał Piskorski wnioskując o naganę dla Gronkiewicz-Waltz.
Gronkiewicz-Waltz powtórzyła, że przedstawiła prawdziwą wizję mechanizmów, jakie działały w warszawskiej PO za rządów Piskorskiego. Jak zaznaczyła, wcześniej słyszała jedynie pogłoski o takim zachowaniu, jak np. niedopuszczanie do działania grup będących w opozycji wobec Piskorskiego, ale przekonała się, że była to prawda. Podkreśliła, że Piskorski ma prawo pozwać ją przed Sąd Koleżeński, który - jak zaznaczyła - jest niezależny.
Przewodnicząca Mazowieckiego Regionalnego Sądu Koleżeńskiego PO Magdalena Zabłocka potwierdziła, że wniosek Piskorskiego wpłynął. Według niej, rozpatrzenie sprawy nie powinno potrwać więcej niż półtora miesiąca.