"Pisała o filmach dobrze, albo wcale"
Na Starym Cmentarzu w Łodzi pochowana została wybitna eseistka, krytyk filmowy i wykładowczyni łódzkiej szkoły filmowej, telewizyjnej i teatralnej prof. Maria Kornatowska. Żegnali ją najbliżsi, przyjaciele, znajomi, studenci i mieszkańcy Łodzi. Prof. Kornatowska zmarła w niedzielę 21 sierpnia w Łodzi.
- Zmarła była człowiekiem dobrym, otwartym na ludzi o wewnętrznej urodzie franciszkanina - mówił o zmarłej ks. Andrzej Luter. Dodał, że choroba prof. Kornatowskiej "to cierpienie człowieka sprawiedliwego".
Rektor łódzkiej "filmówki" Robert Gliński przyznał, że trudno mu jest mówić "o Marii, bo odeszła tak szybko i nagle". Przypomniał, że jeszcze nie tak dawno "fruwała po korytarzach uczelni jak motyl" a oni sami rozmawiali o założeniu w szkole pisma. Zwrócił uwagę, że Kornatowska pisała o filmie dobrze, gdy jej się jakiś obraz nie podobał, to nie pisała wcale. Dodał, że uwielbiała studentów a oni ją, szkoła była dla niej pierwszym domem - dodał.
- Teraz, kiedy pijesz kawę z Federico Fellinim, nie zapomnij o nas - powiedział wzruszony rektor.
Wiceprezydent Łodzi Agnieszka Nowak zwróciła uwagę, że ktoś, kto poznał prof. Kornatowską, musiał pozostać pod jej urokiem. Była życzliwa i pełna uśmiechu. Była autorytetem i liderem w środowisku krytyków filmowych. Obecny na pogrzebie Filip Bajon podziękował zmarłej, że obdarzyła go swoją przyjaźnią. Wspominając Kornatowską powiedział m.in., że nie pasowała do "komuny", bo "jej niezależność była w dysonansie do tamtych czasów".
Prof. Maria Kornatowska "miała niezwykły dar pisania i mówienia o filmach" Wybitna znawczyni kina, autorka uznanych prac filmoznawczych, wyjątkowa osobowość, jedna z najważniejszych postaci w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera - napisano o Marii Kornatowskiej we wspomnieniu łódzkiej szkoły.
"Kochała kino. Miała niezwykły dar pisania i mówienia o filmach oraz ich twórcach. O filmach opowiadała z niezwykłą pasją, którą 'uwodziła' swoich słuchaczy, a na jej zajęcia zawsze przychodziły tłumy" - napisano we wspomnieniu łódzkiej szkoły. - "Świat filmu stracił wyjątkową osobowość, a nasi studenci znakomitą Panią Profesor. Pani Mario, dziękujemy za niepowtarzalny wkład w życie naszej szkoły".
Marię Kornatowską pożegnał również Polski Instytut Sztuki Filmowej. Profesor była ekspertem Instytutu i laureatką Nagrody PISF w roku 2009, w kategorii krytyka filmowa. - Jej analizy filmowe cechowała wielka erudycja i znajomość filmowego rzemiosła. Przez lata przybliżała nam klasykę kina światowego. Dla polskich twórców była wymagającą, ale i bardzo życzliwą recenzentką. Odejście Marii Kornatowskiej jest niepowetowaną stratą dla polskiego filmu - powiedziała dyrektor PISF, Agnieszka Odorowicz.
Maria Kornatowska (ur. 30 maja 1935 r. w Warszawie) była autorką wielu publikacji na temat kina. Jej monografia pt. "Fellini" już od pierwszego wydania, w 1972 r., stała się bestsellerem. Profesor opublikowała również książki: "Magia i pieniądze" (wywiad-rzeka z reżyserką Agnieszką Holland), "Filmy o miłości", "Eros i film", "Wodzireje i amatorzy".
Jej teksty filmowe ukazywały się m.in. na łamach "Filmu", "Kwartalnika Filmowego", "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Kino", a także w Stanach Zjednoczonych, w nowojorskim "Nowym Dzienniku".
Amerykańskie felietony znalazły się w tomie "Rozmyślania przy makijażu". Jak przypomina PISF, o tomie tym znany grafik i malarz Andrzej Dudziński napisał: "Książka Marii Kornatowskiej sprawia, że po jej lekturze czytelnik w niezauważalny dla siebie sposób staje się... nowojorczykiem: zaczyna orientować się w topografii miasta, wyczuwać jego tajemnice, bezbłędnie trafiać do najciekawszych miejsc i nieomal rozpoznawać ludzi na ulicach. To magiczny przewodnik dla tych, którzy nie mają kompleksów i czują się obywatelami świata! Każdy, kto planuje podróż do Wielkiego Jabłka powinien potraktować tę książkę jako lekturę obowiązkową".
Za swoją pracę w 2009 roku zdobyła nagrodę Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Pośmiertnie została uhonorowana srebrnym medalem "Zasłużony kulturze Gloria Artis".