"PiS zrozumiał, że na media nie można się obrażać"
Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało o zawieszeniu trwającego od pół roku bojkotu TVN. Politycy tej partii od środy „legalnie” pojawiają się w stacji. - Prędzej czy później PiS musiał się wycofać z tej złej, szkodliwej, samobójczej decyzji – komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Maciej Mrozowski.
Jak podkreśla ekspert, PiS przekonał się, że na media nie można się obrażać. – Prawo i Sprawiedliwość chciało narzucić TVN-owi swój punkt widzenia, a kiedy mu się to nie udało, zabronił politykom występów w tej stacji. Ale z mediami nie można wygrać. Siła mediów w demokracji jest potężna – podkreśla Mrozowski.
Dlaczego jednak bojkot trwał tak długo? W opinii medioznawcy protest się przedłużył, bo władzom PiS ciężko było się przyznać do błędu. – Taktyka, jaką przyjęto była oddaniem pola partii rządzącej, która i tak ma łatwiej, bo cieszy się większym zainteresowaniem mediów. Partia opozycyjna musi z kolei podejmować grę z mediami, kokietować je – tłumaczy Mrozowski.
Decyzję w sprawie bojkotu TVN, TVN24 i "innych zaprzyjaźnionych stacji” podjął komitet polityczny PiS 16 lipca 2008 roku. Jak tłumaczył szef klubu PiS Przemysław Gosiewski powodem, dla którego PiS zdecydowało o bojkocie był „brak obiektywizmu dziennikarskiego” oraz traktowanie w tych stacjach polityków PiS "jako polityków drugiej kategorii". Politycy PiS zarzucali stacji „ideologizację warsztatu dziennikarskiego skierowaną przeciwko ich partii”, „bicie jak w bęben w Prawo i Sprawiedliwość”.
Jako pierwsza z błogosławieństwem partyjnych władz do TVN24 poszła była minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka. Posłanka PiS w ostatnim czasie stała się obiektem ataków ze strony Janusza Palikota, po tym jak – jego zdaniem kłamliwie - stwierdziła, że obecny rząd jest nieudolny w pozyskiwaniu unijnych funduszy. Poseł PO powiedział, że Gęsicka się "sprostytuowała" świadomie manipulując danymi. Możliwość odniesienia się do tych zarzutów była jednym z powodów, dla których PiS zawiesił bojkot. Decyzję mogło przyspieszyć także utracenie w ostatnim czasie przez PiS wpływów na media publiczne - TVP i Polskie Radio.
– Cieszę się, że zarząd partii zrezygnował z bojkotu. Mam wrażenie, że przebiliśmy się do świadomości społeczeństwa z przekazem, że stacje telewizyjne, ale też czasopisma i dzienniki, powinny przekazywać informacje, a nie ideologiczne komentarze – mówi w rozmowie z WP Gęsicka.
W opinii posłanki, nastawienie TVN do PiS istotnie się zmieniło. - Wysoko cenię sposób, w jaki TVN24 przedstawił sprawę niskiego wydatkowania środków unijnych przez rząd i związaną z tym sprawę Palikota. Stacja wykonała duży wysiłek, by pokazać różnice zdań w tej materii – podkreśla. – TVN24 bardzo profesjonalnie się zachował, i mam nadzieję, że już zawsze tak będzie prezentował nasze życie publiczne – mówi Gęsicka.
W półrocznej historii bojkotu TVN przez PiS zdarzyły się przypadki jego złamania. Poseł Zbigniew Girzyński za występ w TVN24 (zabrał głos w obronie Sławomira Cenckiewicza, autora książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”), został zawieszony w prawach członka PiS. Teraz pozytywnie ocenia decyzję o zawieszeniu protestu. – Występy w środkach masowego przekazu dają możliwość szerszego kontaktu z wyborcami – podkreśla. W związku z decyzją zarządu partii, liczy również na ponowne rozpatrzenie sprawy swojego zawieszenia. - Trudno mi przewidzieć, jaka będzie decyzja władz partii, ale liczę, że zostanie uwzględniony fakt, że złamałem zakaz w szczególnych okolicznościach. Poza tym jednym jedynym przypadkiem stosowałem się do wszelkich dyspozycji partii – mówi w rozmowie z WP Girzyński.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska