PiS z pomocą SLD chce utrzymać władzę w mediach
Jak się dowiedział "Dziennik", posłowie PiS
sondowali, czy Sojusz Lewicy Demokratycznej może im pomóc w
zachowaniu wpływów w mediach publicznych.
17.11.2007 | aktual.: 17.11.2007 05:13
Kuluary Sejmu obiegła informacja: PiS będzie chciało utrzymać władzę nad mediami publicznymi, nawet za cenę porozumienia z odwiecznym wrogiem, czyli SLD. Łącznikiem ma być człowiek do zadań specjalnych w partii Jarosława Kaczyńskiego, poseł Jacek Kurski. Z ramienia lewicy poufne negocjacje z nim miał podjąć Grzegorz Napieralski.
Gdy o rozmowy PiS z liderami SLD gazeta spytała posła Jacka Kurskiego, ten wyraźnie się speszył. Ostatecznie odpowiedział: mogę powiedzieć tyle: trzeba powstrzymać to szaleństwo, o którym głośno mówi PO. Likwidacja abonamentu spowoduje, że za śmieszne pieniądze, za symboliczną złotówkę telewizja publiczna trafi do któregoś z miliarderów - tłumaczył. Kilka godzin później sam skontaktował się z dziennikarką "Dziennika" i zaprzeczył, by rozmawiał z Napieralskim.
Jednak nieoficjalnie politycy LiD potwierdzają, że Napieralski rozmawiał z Kurskim.
Dlaczego PiS może zależeć na porozumieniu z lewicą? Jeśli obydwie partie osiągną porozumienie, to są w stanie zablokować wszelkie zmiany w telewizji i radiu publicznym. Choć Sejm głosami koalicji będzie w stanie przegłosować np. ustawę likwidującą KRRiT, to nie będzie w stanie odrzucić prezydenckiego weta.
Dlaczego zmiany w ustawie o KRRiT są tak ważne dla PO i PSL? To właśnie ona wybiera członków rad nadzorczych publicznych mediów. Bez jej likwidacji albo zmiany ustawy Platforma i ludowcy nie mają co marzyć o usunięciu ludzi PiS z mediów - pisze "Dziennik". (PAP)