PiS weźmie wielomilionowy kredyt na wybory. Szydło dla WP: nie łamiemy przepisów
Prawo i Sprawiedliwość ma zamiar zaciągnąć wielomilionowy kredyt w PKO BP, by pokryć koszty zbliżających się kampanii wyborczych. - Wszystkie partie tak robią, to nie oznacza kłopotów finansowych - mówi WP Beata Szydło, skarbnik partii Jarosława Kaczyńskiego.
Władze PiS od dłuższego czasu zastanawiały się nad tym, czy na dwie kampanii wyborcze wystarczy pieniędzy. W końcu zapadła decyzja o zaciągnięciu kredytu, zwłaszcza, że budżet państwa nie zwraca pieniędzy na kampanię przed wyborami prezydenckimi. Partii może więc zabraknąć środków na wybory parlamentarne. - To normalne, że ugrupowania zaciągają pożyczki na kampanie. Chyba tylko PO tego nie robi, bo dostaje największą subwencję i sporo odłożyła na koncie - mówi WP Beata Szydło z PiS. - Kredyt na wybory jest dopuszczalny ustawowo, nie łamiemy więc żadnych przepisów - dodaje.
Ile partia ma zamiar pożyczyć? Tego nie wiadomo. "Newsweek" nieoficjalnie dowiedział się, że może chodzić o około 20 mln zł. - Weźmiemy taki kredyt, jaki będziemy mogli spłacić. Nie zapadła decyzja o konkretnej kwocie - mówi skarbnik partii.
Po co PiS tak duży kredyt? Według informacji zebranych przez dziennikarzy "Newsweeka" partia może mieć poważne kłopoty finansowe - grozi jej bowiem utrata rocznej subwencji z budżetu.
Tygodnik ujawnił, że w 2014 roku PiS udostępniał swoją siedzibę na negocjacje biznesowe prowadzone przez spółkę Srebrna. Należy ona do Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, który z kolei jest kontrolowany przez PiS.
Zgodnie z ustawą o partiach politycznych nieruchomości partii mogą być wykorzystywane wyłącznie na biura poselskie, senatorskie i biura radnych. Partia nie może także wydawać pieniędzy z budżetowej subwencji na działalność niezwiązaną ze statutem, a spotkania biznesowe z całą pewnością się do niej nie zaliczają.
Partie co roku muszą składać informację finansową dotyczącą wydatkowania subwencji. Kontroluje je Państwowa Komisja Wyborcza. Jeśli odrzuci sprawozdanie finansowe partii, zostanie ona na rok pozbawiona subwencji.
- Chciałbym uspokoić wszystkich, dotacji nie stracimy - stwierdził rzecznik PiS Marcin Mastalerek po opublikowaniu informacji o grożącej partii utracie subwencji. Doniesienia tygodnika nazwał zaś "piramidalną bzdurą".
Źródło: "Newsweek", IAR, WP.PL