"PiS reaguje histerycznie"
Politycy PiS oszaleli. Z jakiego powodu? Bo Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że jak Zbigniew Ziobro będzie ubiegał się o prezesurę w PiS, to ona chętnie się z nim zmierzy.
Nie twierdziła, że chce obalić obecnego prezesa, nie zapowiadała rokoszu, nie ogłosiła buntu. Po prostu zwyczajnie zapowiedziała, że w przyszłości chętnie powalczyłaby o przywództwo. Wydawałoby się - normalna rzecz, ale reakcja PiS okazał się histeryczna - ocenia na swoim blogu europoseł Marek Migalski.
"Oskarżono Kluzikową o działanie na rzecz PO, o chęć zaszkodzenia partii w wyborach, o nielojalność, a jej pozycję nazwano 'marginalną'" - wylicza. Jak pisze Marek Migalski, histeryczna reakcja członków PiS, a zwłaszcza ostre słowa Ziobry pokazują, że "naprawdę mają rację ci, którzy widzą w PiS formację nie radzącą sobie z wewnętrzną demokracją."
Jego zdaniem, takie zachowanie polityków PiS jest jednocześnie atakiem na wszystkich działaczy tej partii: "Jeśli taka osoba, jak Rostkowska, jest "marginalna" to jak mają się czuć przeciętni posłowie i senatorowie? Jak margines czy może jeszcze gorzej? Jak śmieci? Przecież ten atak na Kluzik jest w istocie atakiem na każdego działacza i polityka tej partii, bo każdym z nich za jakiś czas będzie mógł być określony jako "margines" - uważa europoseł.
Według Migalskiego, jeśli Joanna Kluzik-Rostkowska poniesie przykre konsekwencje za swoją deklarację, będzie to oznaczać, że PiS jest już formacją Zbigniewa Ziobro, a nie Jarosława Kaczyńskiego: "Jeśli w najbliższym czasie Joanna poślizgnie się na skórce od banana, lub spadnie na nią przysłowiowa dachówka, to oznaczać to będzie, że Kaczyński nie chce już wygrywać i że odpowiada mu formuła PiS jako rozdętego i lekko napompowanego LPR, że oddał faktycznie władzę w partii "ziobrakom" - napisał Migalski.
"Pierwszą konsekwencją tej decyzji będą jeszcze gorsze wyniki w nadchodzących wyborach samorządowych, drugą - porażka w wyborach parlamentarnych w następnym roku. Pamiętajmy kto rozszerzał popularność PiS, a kto ją zawężał. Pamiętajmy kto przyciągał nowych wyborców do PiS, a kto ich odstraszał. Pamiętajmy, kto chciał PiS jako szerokiej i dużej formacji, która ma szanse zwyciężać, a kto zadowalał się władztwem nad partią trwale opozycyjną. I pamiętajmy kto tak naprawdę pozbawił przywództwa Jarosława Kaczyńskiego i odebrał mu partię" - dodaje.