Trwa ładowanie...
23-06-2008 11:35

"PiS odgrzewa sprawę Wałęsy, by utrzymać jedność partii"


Temat przeszłości Lecha Wałęsy odgrzewany jest
po to, by pomóc utrzymać jedność obozu Prawa i Sprawiedliwości -
ocenia "Berliner Zeitung", komentując polską
dyskusję wokół książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do
biografii".

"PiS odgrzewa sprawę Wałęsy, by utrzymać jedność partii"Źródło: PAP
d317xlm
d317xlm

Publicysta dziennika Frank Herold pisze, że historycy IPN, którzy są autorami książki, opowiadają historię życia Wałęsy "zgodnie z modelem historii" propagowanym przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego.

Według nich - ocenia gazeta - wydarzenia w Polsce w 1989 roku były jedynie "zgniłym kompromisem między moralnie zepsutymi i szantażowanymi figurami opozycji antykomunistycznej a wybielonymi starymi towarzyszami".

"To, że były kontakty pomiędzy Lechem Wałęsą, przywódcą "Solidarności" i późniejszym prezydentem, a organami służby bezpieczeństwa, nie może naprawdę nikogo zaskakiwać. Tak samo jak fakt, że dysydenci nie tylko byli obiektami inwigilacji, ale także werbunku" - pisze "Berliner Zeitung".

"W dyskusji wokół Lecha Wałęsy nie chodzi tylko o całą prawdę historyczną, o wiarygodność, zdradę, zaufanie, odwagę i sumienie, czy o obronę wartości (...) Lustracja już zbyt długo, prawie dekadę, prowadzona jest bez jasnych zasad i bardzo często jest narzędziem partii politycznych. Dewiza lat 90. - przebaczenie zamiast rozliczenia - uderza teraz rykoszetem w jej zwolenników" - ocenia dziennik.

d317xlm

Według gazety Kaczyńscy odwrócili tę zasadę, by brzmiała ona: "Rozliczenie zamiast przebaczenia, w razie wątpliwości orzeka się na niekorzyść obwinianego".

Odpowiedzi na pytanie, dlaczego "odgrzewa się" teraz historię Wałęsy, Frank Herold dopatruje się w słabości partii Prawo i Sprawiedliwość, którą spotyka klęska za klęską i która nie jest w stanie złamać popularności Platformy Obywatelskiej.

"Kaczyńscy usiłują najwyraźniej utrzymać jedność swojego obozu. Książka o Wałęsie ukazała się w samą porę, by im w tym pomóc" - podsumowuje Herold.

W dzienniku "Die Welt" niezależny publicysta Marko Martin pisze, że Wałęsa przyznał, iż we wczesnych latach 70. "pod presją podpisał jakiś świstek". Jednak to - jak dodaje - że "ludzie potrafią wyzwolić się z warunków uzależnienia i przymusu i to z niesamowitą energią", najwyraźniej nie mieści się w głowach jego krytyków.

d317xlm

Według publicysty podobne zarzuty słyszy się także w innych krajach np. w Czechach. Przy okazji jubileuszu Praskiej Wiosny z 1968 roku przypomina się, że Aleksander Dubczek studiował w Moskwie, a Milan Kundera w młodości należał do partii.

"Nic nie przemawia za tym, by tę żądzę umniejszania zasług opatrywać certyfikatem "historycznego rozliczenia". I nie można zaprzeczyć temu, że ludzie - mimo swej niekonsekwencji oraz skłonności do ulegania pod przymusem - rodzą się wolni, a odkrywając tę wolność mogą nią "zarażać" innych" - ocenia Marko Martin.

Anna Widzyk

d317xlm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d317xlm
Więcej tematów