PiS: nie pracujemy nad zerwaniem konwencji antyprzemocowej
- Rząd nie pracuje nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej - tak rzecznik ministra sprawiedliwości Sebastian Kaleta odniósł się do informacji, że do pełnomocnika rządu ds. równego traktowania pod koniec listopada ub. roku wpłynął przygotowany przez ministerstwo sprawiedliwości projekt wniosku o wypowiedzenie konwencji.
We wtorek na stronie RPO zamieszczona została odpowiedź, jaką Adam Bodnar otrzymał od pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Adama Lipińskiego, do którego zwrócił się w grudniu o informacje, czy w ramach rządu prowadzone są jakiekolwiek prace zmierzające do wypowiedzenia przez Polskę Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej.
Lipiński napisał, że do Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania wpłynął 28 listopada 2016 roku projekt wniosku o wypowiedzenie przedmiotowej Konwencji wraz z uzasadnieniem, rozesłanym do uzgodnień międzyresortowych przez Ministerstwo Sprawiedliwości. "Projekt tego wniosku został przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości" - wskazał.
Zastrzegł, że prace nad wypowiedzeniem Konwencji nie zostały zawarte w planie prac legislacyjnych i programowych rządu na 2016 rok. "W sprawie uzasadnienia oraz innych szczegółowych informacji proszę zwracać się do projektodawcy wniosku o wypowiedzenie Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej" - napisał Lipiński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Kaleta: nie wycofujemy się z ochrony praw kobiet i dzieci
Rzecznik ministra sprawiedliwości Sebastian Kaleta poinformował we wtorek, że rząd nie podjął żadnego postanowienia i aktualnie nie pracuje nad wypowiedzeniem konwencji. Dodał, że nie ma "jakiegokolwiek postanowienia w zakresie wycofania się z ochrony praw kobiet i dzieci, które padają ofiarą przemocy domowej"; nie ma też planów odmawiania pomocy ofiarom takiej przemocy.
"Ochrona przed przemocą, w szczególności dzieci i osób starszych jest priorytetem działań podejmowanych przez ministerstwo sprawiedliwości. Rząd podejmuje działania zmierzające do objęcia ochroną wszystkich ofiar przemocy domowej. Ministerstwo na bieżąco monitoruje też przepisy prawa służące ochronie przed przemocą, w tym monitorowane są zobowiązania Polski w tym zakresie wynikające z umów międzynarodowych" - podkreślił.
"Niektóre zapisy wywołują nasze wątpliwości, ale nie pracujemy nad wypowiedzeniem konwencji"
Informacje o planach wypowiedzenia Konwencji pojawiły się w mediach w grudniu 2016 r. Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska zapewniła jednak, że rząd nie pracuje nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej, nie ma też takich prac w jej resorcie. Zaznaczyła, że ten obszar nie podlega jej, tylko pełnomocnikowi ds. równego traktowania. Adam Lipiński również zaprzeczał, by takie prace były w planach rządu.
W połowie grudnia wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak oświadczył, że nie ma żadnego stanowiska rządu, które by zmierzało do wypowiedzenia konwencji. Jak dodał, nie oznacza to, że członkowie rządu o tym nie dyskutują. Jak mówił, jego zdaniem niektóre zapisy konwencji "wywołują wątpliwości".
Informacje dementowała również premier Szydło
19 grudnia premier Beata Szydło zaprzeczyła, jakoby rząd pracował nad wypowiedzeniem konwencji. - Dowiedziałam się ostatnio, że rząd pracuje nad wypowiedzeniem konwencji antyprzemocowej. A przecież rząd nad tym nie pracuje. Atakują nas za to, co robimy, za to, czego nie robimy i za to, co chcemy zrobić. Ja proponuję opozycji, by przestała atakować - mówiła Szydło.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej obowiązuje w Polsce od 1 sierpnia 2015 r. Zobowiązuje do przestrzegania międzynarodowych standardów: wsparcia prawnego i psychologicznego dla ofiar, tworzenia schronisk, ośrodków wsparcia i infolinii dla doświadczających przemocy domowej, ścigania z urzędu sprawców gwałtów, prowadzenia adekwatnej edukacji.
Krytykowana przez polską prawicę i kościół
Wyraźne stanowisko wobec konwencji wyrażali już m.in. w 2012 roku polscy biskupi. Podkreślili wówczas, że konwencja "choć poświęcona jest istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet, zbudowana jest na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach, których w żaden sposób nie można zaakceptować". "Dokument wskazuje m.in., że przemoc wobec kobiet jest systemowa, zaś jej źródłem są religia, tradycja i kultura" - pisali wówczas duchowni.
Biskupi wskazali m.in. na art. 12 konwencji, który zobowiązuje sygnatariuszy do walki z dorobkiem cywilizacyjnym, traktowanym jako zagrożenie i źródło przemocy. "Konwencja wprowadza także definicję płci jako społecznie skonstruowane role, zachowania i cechy, które dane społeczeństwo uznaje za właściwe dla kobiet i mężczyzn (art. 3), przy czym całkowicie pomija naturalne, biologiczne różnice pomiędzy kobietą i mężczyzną" - dodali.
Środowiska prawicowe w szczególny sposób podkreślały również niechęć wobec "nałożenia na sygnatariuszy obowiązku edukacji (art. 14) i promowania m.in. niestereotypowych ról płci", a więc homoseksualizmu i transseksualizmu.