"PiS nie powinno odpuszczać, potrzebuje zwycięstwa"
Kampania samorządowa jak na razie rozwija się bardzo leniwie. Zdaniem specjalistki od marketingu politycznego, dr Agnieszki Kasińskiej-Metryki, nie powinniśmy liczyć na szczególnie emocjonującą walkę wyborczą. Politolog mówi też, że partia Jarosława Kaczyńskiego nie powinna "odpuszczać" sobie wyborów samorządowych. - Zwycięstwo jest bardzo potrzebne PiS - przekonuje.
05.11.2010 | aktual.: 07.11.2010 21:04
Choć wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami, kampania wciąż pozostaje w cieniu bieżącej polityki. W najbliższych dniach powinniśmy jednak zauważyć wzrost aktywności kandydatów. Politycy największych partii zapowiadają, że czas dzielący ich od wyborów spędzą przede wszystkim na spotkaniach z wyborcami, by przekonywać ich do swoich kandydatów na radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.
W nadchodzących dniach w kampanię włączy się także TVP. 6 listopada w telewizyjnej Dwójce zobaczymy pierwszy blok bezpłatnych spotów wyborczych. Tego dnia ruszy także emisja płatnych reklam. Od 8 listopada bezpłatne spoty kandydatów będą emitowane także w Jedynce.
"Kampania nudna i schematyczna"
Jak mówi Wirtualnej Polsce politolog dr Agnieszka Kasińska-Metryka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, w każdej kampanii wyborczej emocje są odpowiednio dawkowane, a największe atrakcje są zostawiane na ostatnie dni przed ciszą wyborczą. Dlatego może się zdarzyć, że również podczas obecnej kampanii pojawi się w końcu jakiś element zaskoczenia. - Zazwyczaj efekt uderzeniowy łączy się z zakończeniem kampanii. Myślę, że taka intensyfikacja, jeśli chodzi o reklamę wirtualną, czy spotkania z wyborcami, będzie. Ale czy czekają nas jakieś większe emocje? Nie sądzę - twierdzi dr Kasińska-Metryka. Jej zdaniem za wiele się już nie wydarzy. Czasu do wyborów zostało mało, główne strategie kandydatów i partii da się odczytać z ich dotychczasowych działań.
Politolog dodaje, że wszystkie chwyty stosowane w obecnej kampanii już przerabialiśmy, nic odkrywczego się w niej nie pojawiło, a wręcz przeciwnie, "ta sztampowość z wyborów na wybory wzrasta". - W moim odczuciu ta kampania jest nudna i schematyczna. Jeśli ktoś szykuje jakąś "bombę", to najprawdopodobniej czeka z jej odpaleniem do ostatnich dni przed wyborami - mówi. Kto mógłby szykować taką niespodziankę? Każdy. Pod warunkiem, że jego kandydat jest absolutnie czysty, by taka negatywna kampania nie wróciła do niego rykoszetem. - W obecnym klimacie politycznym nie byłoby to dużym zaskoczeniem, gdyby niesnaski z bieżącej polityki przeniosły się na grunt lokalny – twierdzi nasz ekspert.
"PiS potrzebuje zwycięstwa"
Niektórzy politolodzy zwracali uwagę, że PiS wystawiając mało znanych kandydatów w pewnym stopniu rezygnuje z walki w wyborach samorządowych, by skupić wszystkie siły na zaplanowanych na 2011 r. wyborach parlamentarnych. Dr Kasińska-Metryka mówi, że nie zna strategii Prawa i Sprawiedliwości, ale jej zdaniem partia Jarosława Kaczyńskiego nie powinna "odpuszczać" sobie wyborów samorządowych. Wręcz przeciwnie - ewentualne zwycięstwo mogłoby bardzo podnieść morale w partii i wprowadzić do niej "ferment ożywczy".
- Oczywiście ostateczną rozgrywką będą wybory parlamentarne. Jednak zwycięstwo, po drodze, w wyborach samorządowych, byłoby bardzo potrzebne PiS - przekonuje. I dodaje, że wystawienie w wyborach słabo znanych nazwisk, które praktycznie nie mają szans na wygraną, można też odbierać jako sposób drażnienia potencjalnych wygranych, przez np. stawianie im kłopotliwych pytań.
Inną taktykę przyjęła Platforma Obywatelska, która przedstawiła kandydatów na prezydentów większości dużych miast. W kampanii partia ta podkreśla rozdział polityki od pracy w samorządzie. Stąd hasła: "Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły (boiska, stadiony - w zależności od plakatu)". Jednak czy taka strategia w dłuższej perspektywie nie okaże się dla polityków PO szkodliwa? Zdaniem eksperta takie odżegnywanie się przez czołowych polityków od polityki właśnie daje wyborcom do zrozumienia, że polityka jest czymś brudnym, dlatego się od niej dystansują. Bo przekaz jest taki: jesteśmy dla was, ale nie jesteśmy uwikłani politycznie. A to prowadzi do obniżenia prestiżu zawodu polityka w oczach opinii publicznej. Marketingowo jest to co najmniej dziwne i ryzykowne.
Wybory samorządowe to trudny czas dla Polskiego Stronnictwa Ludowego. Partia ta nie ma ekspansywnych medialnie ani charyzmatycznych liderów, co stanowi jej zasadniczy problem. Dlatego też zdaniem dr Kasińskiej-Materskiej w kampanii partia ta będzie używała wszystkich możliwych środków w walce o głosy wyborców. Dodatkową przeszkodę stanowi fakt, że elektorat, który tradycyjnie mógłby głosować na PSL, jest już częściowo zagospodarowany przez PiS.
Nieźle radzi sobie za to Sojusz Lewicy Demokratycznej. Jego kampania przygotowana jest bardzo profesjonalnie, zarówno od strony finansowej, jak i zaplecza eksperckiego. Pytanie tylko, czy sukces Grzegorza Napieralskiego z wyborów prezydenckich zostanie odtworzony w wyborach samorządowych? Przekonamy się o tym 21 listopada. Dlaczego nie interesują nas wybory samorządowe?
Wiedza Polaków o tym, kogo będą wybierać w nadchodzących wyborach, jest bardzo słaba. Potwierdzają to badania przeprowadzonego przez MillwardBrown SMG/KRC na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych. Wynika z nich, że 23% ankietowanych nie wie w ogóle, na kogo będziemy oddawać głos 21 listopada. 5% ankietowanych sądzi, że będziemy wówczas wybierać członków sejmu i senatu.
Dlaczego Polacy nie interesują się wyborami samorządowymi, które tak naprawdę są dla nich ważniejsze niż wybory parlamentarne czy prezydenckie, bo mają większy wpływ na ich najbliższe otoczenie? Choć badania porównawcze pokazują, że w ostatnich latach jest u nas nieco lepiej np. z frekwencją wyborczą, to sytuacja wciąż nie wygląda dobrze.
- To swoisty paradoks. Jest w nas coś takiego, że to, co najbliżej nas, wydaje się nas najmniej interesować. Natomiast np. wybory prezydenckie ze względu na swoją rangę i personalny charakter cieszą się dużo większą popularnością - mówi dr Kasińska-Metryka. I podaje też drugi czynnik braku zainteresowania "rynkiem lokalnym" - jest nim polityka bieżąca. Jest ona na tyle emocjonująca, że przenosi punkt ciężkości naszych zainteresowań - pilniej śledzimy to, co się dzieje w płaszczyźnie polityki centralnej, mniej uwagi poświęcając wyborom lokalnym.
Winę ponoszą też sami kandydaci, którzy nie potrafią nas zainteresować swoją osobą. - Dziś ciężar kampanii przenosi się na doradców, specjalistów. Natomiast sami kandydaci, którzy powinni być tym najbardziej zainteresowani, trochę się dystansują wobec działań promocyjnych. Tak jakby mówili: "macie mnie, kandydata, i zróbcie wszystko, żebym te wybory wygrał" - tłumaczy politolog.
Na jaką frekwencję możemy liczyć podczas zbliżających wyborów? Ostatni sondaż CBOS wskazywał, że udział w głosowaniu zapowiada 68% badanych. Zdaniem ekspertów procent ten będzie jednak niższy i będzie oscylował wokół 40%. Jak mówi dr Kasińska-Metryka, badania zawsze pokazują wyższe liczby, później weryfikuje je życie. Skoro tylko kilka procent badanych przyznaje, iż polityka jest dla nich ważna, nic dziwnego, że nie mamy siły napędowej, żeby w tych wyborach uczestniczyć.
Kto okaże się zwycięzcą?
Kto okaże się zwycięzcą wyborów? W tej chwili trudno prognozować wynik. Choć wszystkie sondaże wskazują na przewagę PO, to jednak roszady mogą być bardzo różne. - O ile w większych miastach szyld partyjny jest jakąś wskazówką, to w mniejszych miejscowościach decyduje nie proweniencja polityczna a znajomość kandydata, to jakim jest człowiekiem i jakie ma zasługi. To jest podstawowym czynnikiem - podkreśla politolog.
Ma to swoje odzwierciedlenie również w sondażach dotyczących kandydatów na prezydentów największych miast. To, że z dużą przewagą nad rywalami prowadzą w nich obecni prezydenci, nie jest przypadkiem, ale wynikiem zadowolenia mieszkańców z dotychczasowej pracy swoich włodarzy. Ludzie weryfikują na bieżąco rzeczywistość w swoim mieście. Widzą zmiany i są z nich zadowoleni. Gdyby było inaczej, dążyliby do wymiany rządzących. Tym bardziej, że często partie konkurencyjne wystawiają kandydatów dobrze przygotowanych merytorycznie. - To są fenomeny wypracowane dobrym gospodarowaniem – podsumowuje dr Kasińska-Metryka.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska