"PiS nie miał wpływu na sprzedaż siedziby partii"
Sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński
powiedział, że partia nie miała żadnego wpływu na
sprzedaż budynku, w którym mieści się siedziba PiS. Brudziński
podkreślił, że ugrupowanie jedynie wynajmuje tam pomieszczenia;
umowa najmu - jak dodał - kończy się ostatniego dnia grudnia 2007
roku.
Dziennik "Polska" napisał we wtorek, że "dawni działacze Porozumienia Centrum (dziś związani z PiS) przed wyborami pozbyli się części majątku, który zdobyli w latach 90.". Chodzi - pisze gazeta - o sprzedaż dotychczasowej siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej 84/86 w Warszawie.
Jak podaje dziennik, siedzibę PiS sprzedała spółka Air-Link, w której udziały ma wiceprezes TVP Sławomir Siwek (były członek Porozumienia Centrum, jeden z założycieli "Fundacji Prasowej "Solidarność"). Gazeta informuje, że o kupno budynku przy ul. Nowogrodzkiej rywalizowały ze sobą dwie poważne firmy z Izraela.
W ocenie Brudzińskiego, publikacja dziennika jest "miałka i nierzetelna" i ma na celu stworzenie wrażenia, że "PiS dokonuje tajemnych operacji na rynku nieruchomości".
Tymczasem - jak przekonywał - "PiS nie jest stroną, która mogłaby mieć wpływ na to kto komu sprzedał budynek przy ul. Nowogrodzkiej".
Poseł powiedział, że partia wynajmowała pomieszczenia w tym budynku na postawie umowy najmu - umowa ta kończy się z końcem roku. Brudziński stwierdził, że PiS wynajmował te pomieszczenia na zasadach rynkowych, "po cenach, które obowiązywały w tej części Warszawy".
Brudziński - jak powiedział - wie, że budynek został sprzedany; szczegóły tej transakcji nie są mu jednak znane. Poseł przyznał, że partia będzie raczej musiała zmienić miejsce swej siedziby. Nowy właściciel przedstawi zapewne nowe warunki, nie wiadomo czy będę dla nas do zaakceptowania - powiedział.
W październiku Platforma Obywatelska przedstawiła raport w którym zarzuciła Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego współpracownikom "uwłaszczenie się na majątku Skarbu Państwa". Chodziło m.in. o uzyskanie od Skarbu Państwa - w trybie bezprzetargowym - prawa wieczystego użytkowania gruntu m.in. przy ul.Nowogrodzkiej 84/86.
Według PO, po przejęciu przez Fundację Prasową Solidarność m.in. tej nieruchomości i prawa własności do postawionych na tych gruntach budynków, następował podział tego majątku między nowo tworzone podmioty, wśród których Platforma wymieniła m.in. spółki z o.o.: "Srebrna", "Air Link" oraz "Celsa".
Także w październiku prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz skierowała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie dotyczącej Fundacji Prasowej Solidarność. Jak tłumaczyła, chodziło m.in. o podejrzenie nieprawidłowości przy przejęciu nieruchomości przy Al. Jerozolimskich 125/127, Nowogrodzkiej 84/86 i Ordona 3.
Politycy PiS na czele z ówczesnym premierem, prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim wielokrotnie mówili, że Fundacja Prasowa "Solidarność" działała zgodnie z prawem. J. Kaczyński po ujawnieniu raportu PO nazwał go "skandalem" i zapowiedział skierowanie sprawy zarzutów Platformy do sądu.
Prezes PiS przekonywał, że w sprawie Fundacji Prasowej Solidarność "prezentowane są różnego rodzaju przekazy medialne, pełne kłamstw i nieścisłości".
W 1993 roku rozpoczął się proces, w którym Jarosławowi Kaczyńskiemu, Krzysztofowi Czabańskiemu i Sławomirowi Siwkowi zarzucono, że we wrześniu 1991 roku, będąc w zarządzie Fundacji Prasowej Solidarności pożyczyli wbrew jej statutowi Porozumieniu Centrum 8 mld ówczesnych złotych, których - zdaniem prokuratora - nigdy nie zwrócono w całości.
Proces w 1994 r. zakończył się uniewinnieniem J. Kaczyńskiego, Czabańskiego i Siwka od zarzutu działania na szkodę Fundacji Prasowej Solidarności; jednocześnie umorzono postępowanie wobec Siwka, któremu dodatkowo zarzucano - jako prezesowi zarządu Fundacji - opłacenie z jej kasy (w wysokości 33 mln zł) noclegów uczestników kongresu PC w marcu 1991 r. Proces wznowiony po apelacji w 1995 r. został umorzony w 2000 r. po zmianie kodeksu karnego.
Sprawę pożyczki dla PC wypominała przed wyborami PiS-owi Samoobrona i jej szef Andrzej Lepper. J. Kaczyński przekonywał wtedy, że Porozumienie Centrum "było jedyną partią w 1991 r., która potrafiła pokazać skąd ma pieniądze - miała pieniądze z pożyczki - legalnej, opodatkowanej pożyczki".