PiS liczy na Hołownię. Chcą wykorzystać "zamach stanu" i burzę w koalicji
Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że liczą, iż dzięki Szymonowi Hołowni rząd Donalda Tuska upadnie jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2027 r. Niektórzy snują zaskakujące teorie. Myślą o "zabetonowaniu" lidera Polski 2050 w funkcji marszałka Sejmu. Polska 2050 wyklucza jednak jakiekolwiek "konszachty" z PiS. - Żaden poseł nie pójdzie na współpracę z PiS - słyszymy.
Pod nazwiskiem wolą się nie wypowiadać. Powód? - Nie chcemy palić sobie mostów z Szymonem - mówi nam jeden z polityków PiS.
Dziś przedstawiciele formacji Jarosława Kaczyńskiego brzmią niczym sojusznicy lidera Polski 2050. Mówią o nim: odpowiedzialny, sympatyczny, propaństwowy. Ale też: "zaszczuwany przez silnych razem", "upokarzany przez Donalda Tuska", "wytykany za przyzwoitość".
- Szymon jest już stracony w "uśmiechniętej Polsce" - kpi w rozmowie z nami jeden z ważnych polityków PiS. Inny przyznaje, że rzecznik PiS Rafał Bochenek zwracał uwagę niektórym, żeby "nie krytykować Hołowni".
Sympatia do Hołowni ze strony Prawa i Sprawiedliwości rośnie do tego stopnia, że rozmówcy z PiS snują już takie rozważania: "Szymon pomoże nam obalić rząd".
- Oczywiście nie tak, że wejdzie z nami w koalicję, bo to mrzonka. Ale wyobrażamy sobie, że wyjdzie z koalicji, przez co Tusk będzie musiał kierować rządem mniejszościowym, co doprowadzi do jego katastrofy. Hołownia już jest de facto opozycją, choć formalnie utrzymuje się w rządzie, nie chce porzucać swoich ludzi - mówi nam polityk z władz PiS.
Inni sugerują Hołowni, by "przyłączył się do obozu demokratów", czyli… PiS. To oczywiście przekaz na potrzeby chwili.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hołownia o zamachu stanu. Tusk: "Jak z dziećmi". Burza w mediach
- Donald Tusk planował zamach stanu i podżegał do tego marszałka Hołownię. Mamy dziś w Polsce bardzo klarowny wybór: demokraci kontra ludzie, którzy chcą odebrać Polakom możliwość wyboru prezydenta. Karol Nawrocki zdobył największą liczbę głosów od 1990 r. w wyborach prezydenckich i Tusk tylko po to, żeby utrzymać się na stanowisku premiera, starał się odebrać ten wybór Polakom, którzy zagłosowali na Karola Nawrockiego - mówi europoseł Adam Bielan (u którego Hołownia niedawno jadł z prezesem Kaczyńskim kolację).
Jak dodaje, "ma nadzieję, że nadejdzie taki moment, w którym i Władysław Kosiniak-Kamysz, i Szymon Hołownia dołączą do obozu demokratów, który przywróci Polskę na normalne tory".
Kolejni politycy PiS chcą (wespół z Hołownią) "rozliczać" Tuska.
- Mamy do czynienia, nie mówiąc konkretnie o kimkolwiek, bo nie wiem, kto podżegał do przestępstwa zamachu stanu, ale mamy do czynienia z przestępcami (…), z ludźmi, którzy muszą być podejrzani o przestępstwo zgodnie z tym, co mówił Szymon Hołownia - stwierdził w Radiu Wnet Przemysław Czarnek.
Jak dodał, "nie możemy być pewni tego, co się stanie 6 sierpnia" (w dniu zaprzysiężenia Karola Nawrockiego - przyp. red.). - Dlatego muszą nas być miliony na ulicach Warszawy po to, żeby żadna głupota do głowy nie przyszła różnym Giertychom, Żurkom czy innym Tuskom - zaapelował polityk PiS.
Plan PiS na "zabetonowanie" Hołowni w fotelu marszałka
Jak słyszymy przy Nowogrodzkiej, politycy PiS są przekonani, że Hołownia, mówiąc o "zamachu stanu", "zagwarantował olbrzymią frekwencję w Warszawie". - Ludzie, słysząc o tym, że Tusk czy inni politycy KO namawiali do zablokowania zaprzysiężenia prezydenta, jeszcze chętniej wyjdą na ulice 6 sierpnia. To jest piękny prezent dla nas - mówi WP z uśmiechem polityk PiS.
Inny zaznacza jednak, że "może być nawet milionowa frekwencja 6 sierpnia, ale to nie ludzie obalają rządy". - Tusk ma w nosie to, ilu ludzi przyjdzie do Warszawy. Dla niego liczy się utrzymanie władzy - podkreśla polityk PiS.
A jeszcze inny snuje zaskakujący scenariusz: - Tusk by się wściekł, gdybyśmy mu taki numer zrobili, że zablokujemy wymianę marszałka.
Przypomnijmy: Sejm odwołuje marszałka Sejmu na wniosek złożony przez co najmniej 46 posłów i imiennie wskazujący nowego kandydata na marszałka Sejmu. Sejm odwołuje i wybiera marszałka bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, w jednym głosowaniu.
Co to oznacza? Że teoretycznie PiS - gdyby klub Polski 2050 opowiedział się za Hołownią - mógłby "zabetonować" lidera Polski 2050 w funkcji marszałka Sejmu. Tak, by funkcji tej nie przejął (zgodnie z umową koalicyjną) lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
- Ale Hołownia raczej z nami na ten układ nie pójdzie, to bardziej skomplikowane. Musiałby uznać, że zostaje - mówi polityk PiS. Dodając, że "w tym Sejmie wszystko jest możliwe".
Sam marszałek nie wykluczał jednak, że może opuścić koalicję.
- Jeżeli będzie tak, że my nie będziemy w stanie w tej koalicji realizować rzeczy, na które się umówiliśmy z wyborcami, to tak jak pan premier mówi, jak ktoś nie będzie głosował z nami, to dziękujemy. To my podziękujemy i powiemy, że no niestety dla stołków w cudzysłowie, nie będziemy - przestrzegł.
Hołownia nie wykluczył też, że być może "przyjdzie taki moment, kiedy człowiek dojdzie do wniosku, że może nie ma się co kopać z koniem".
Przedstawiciele Polski 2050 dziś nie wysyłają sygnałów, że chcą złamać umowę koalicyjną. Pokornie godzą się na to, że Hołownię zastąpi Czarzasty. Ostatecznie zdecyduje Sejm. Głosowanie w listopadzie. - Żaden poseł nie pójdzie na współpracę z PiS - słyszymy w Polsce 2050.
Skąd ta zmiana?
Przypomnijmy, że wysyp publicznych pochwał ze strony PiS nastąpił po ujawnionym przez Radio Zet i "Newsweek" spotkaniu Hołowni z Jarosławem Kaczyńskim, Michałem Kamińskim i Adamem Bielanem.
Zwolennicy i politycy koalicji rządzącej oskarżali Hołownię o nielojalność i "spiskowanie z diabłem", a zwolennicy i politycy PiS mówili o nim jako o "odpowiedzialnym marszałku", który "wykazuje się polityczną dojrzałością" i "potrafi rozmawiać z każdym". Hołownia wytrzymał kryzys wizerunkowy, a nawet wywalczył dla swojej formacji kolejny resort - Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. "Ugrał" też dla Polski 2050 stanowisko wicepremiera, choć dopiero jesienią.
Wydawało się, że najgorszy dla Hołowni moment już za nim - premier Tusk ogłosił rekonstrukcję, rząd miał ruszyć z impetem do pracy. Słowem: wszystko miało być lepiej. Traumatyczny temat wyborów prezydenckich miał zostać zamknięty.
I wtem, po kilkunastu godzinach, Hołownia wrócił do studia Polsatu. W "Gościu Wydarzeń" w piątek wieczorem ujawnił, że sugerowano mu opóźnienie zaprzysiężenia na prezydenta Karola Nawrockiego i określił to mianem "zamachu stanu".
Słowa lidera Polski 2050 natychmiast zaczęła nagłaśniać i wykorzystywać prawica. Sam Hołownia próbował jeszcze w sobotę wytłumaczyć się w mediach społecznościowych. Tyle że mało kto w te tłumaczenia wierzy. - Hołownia powiedział to, co chciał powiedzieć. A jak powiedział A, to niech powie B - podkreślał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski lider Razem Adrian Zandberg. Co ciekawe, to samo mówią nam politycy PiS.
- Hołownia to jest piekielnie inteligentny facet, obyty medialne, doskonale wiedział, jakie będą skutki tego, co ujawnił. Powiedział dokładnie to, co miał, przyszedł z określonym przekazem - mówi WP były sztabowiec Karola Nawrockiego z PiS.
- Szymon Hołownia powiedział, jak było, a ci, którzy to proponowali, którzy te teorie snuli, powinni być pod pręgierzem opinii publicznej i mediów - stwierdził w poniedziałek w Sejmie europoseł PiS Waldemar Buda.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski