PolskaPiS kontra PO - progresywny kontra linowy

PiS kontra PO - progresywny kontra linowy

W ostatnim programie Tomasza Lisa "Co z tą Polską", Jan Rokita przyznał, że istnieje nieformalne porozumienie Platformy Obywatelskiej i PiS. Kto wygra wybory, tego koncepcja podatkowa zostanie wprowadzona w życie bez protestów ze strony ewentualnego koalicjanta. Oddając swój głos w wyborach parlamentarnych na jedną z tych dwóch partii, w rzeczywistości zagłosujemy za określoną koncepcją gospodarczą. Podatek liniowy versus podatek progresywny. Platforma Obywatelska versus Prawo i Sprawiedliwość.

Nikt chyba przy zdrowych myślach nie lubi płacić podatków. Każdy po chwili zastanowienia dochodzi do wniosku, że podatki trzeba płacić. Kiedy już człowiek oprzytomnieje to zastanawia się dlaczego musi płacić podatek, a już obrzydzenie budzi podatek dochodowy. Ten ostatni to typ podatku, którego przedmiotem jest osiąganie dochodu, a podstawą ustawowo zdefiniowany dochód., który jest różnicą miedzy przychodem a kosztami jego uzyskania. Ze względu na kryterium dochodowe rozróżnia się na podatek dochodowy liniowy i podatek progresywny.

W Polsce w 1992 roku powszechny podatek dochodowy od osób fizycznych zastąpił podatek od płac (płacony przez państwowych pracodawców), podatek od wynagrodzeń (płacony bezpośrednio przez pracowników gospodarki prywatnej), podatek wyrównawczy, dotyczący dochodów uznanych ówcześnie za relatywnie wysokie (płacony przez wszystkich pracowników, niezależnie od miejsca zatrudnienia), podatek dochodowy płacony przez osoby prowadzące działalność na własny rachunek oraz obciążający dochody z działów specjalnych produkcji rolnej (poprzednio stanowił część podatku rolnego). I w tym momencie można powiedzieć, że zrodziła się dyskusja zwolenników podatku progresywnego z wielbicielami podatku liniowego. Progresywny czy liniowy?

Konstrukcja podatku progresywnego polega na tym, że bogatsi nie tylko płacą proporcjonalnie więcej niż biedniejsi (20 proc. od 100 tys. zł to 10 razy więcej niż 20 proc. od 10 tys. zł), ale stosuje się wobec nich wyższą stawkę podatkową, na przykład dwa razy wyższą. Sprawiedliwość społeczna jest zatem "wymierzana" bogatszym dwa razy, co oznacza naruszenie zasady równości wobec prawa. Jednocześnie konstrukcja podatku progresywnego zawiera niezwykle zróżnicowany i skomplikowany system odliczeń. Ten system dyskryminuje przede wszystkim najuboższych - większości z nich nie stać na inwestycje, za które przysługują ulgi. Podatek liniowy naliczany jest od sumy przed opodatkowaniem (brutto), niezależnie od jej wysokości w tym samym wymiarze procentowym.

Przyjmując, że jego (podatku) wysokość zostałaby ustalona na poziomie 19 %. Znaczy to mniej więcej tyle, że Tusk, który zarabia 10 000 zł (wartość hipotetyczna i tylko tak powinna być traktowana) brutto zapłaci 1900 złotych podatku, a Kaczyński, który zarabia powiedzmy 390 000 (również wartość hipotetyczna i tylko tak powinna być traktowana) złotych zapłaci tego podatku 74 100 zł. Nie widzę w tym najmniejszej niesprawiedliwości. Niesprawiedliwość jest wtedy, gdy chcemy zabrać bogatszemu większy procent jego dochodów, a taki system jest w Polsce preferowany. Mało tego - im więcej ktoś zarabia, tym bardziej państwo wpływa na jego dochody obniżając je. Według polityków PiS najbogatsi Polacy powinni nadal być obciążeni podatkiem progresywnym i wtedy znowu byliby biedni i byłoby "sprawiedliwie". A taka postawa to już mi nie pachnie sprawiedliwością tylko czystym socjalizmem, żebym nie użył mocniejszych słów.

Niech może zwolennicy podatku progresywnego zastanowią się czy Małyszowi, Dudkowi, Pendereckiemu, Torzewskiemu albo Otylii Jędrzejczak zostawimy 717 pln to czy będą prowadzić swoją działalność w czynie społecznym??? Jeśli będą buntować się to można im powiedzieć, że to jest sprawiedliwie społeczne bo ich zarobki będą przeznaczone na ...i ugryzłem się w język. Przecież ludzie którzy plasują się w rankingach najbogatszych są motorem do rozwoju gospodarczego. To oni są maszyną do tworzenia nowych miejsc pracy. Jeśli będą mieli jasne kryteria obciążeń podatkowych to nie będą wynajmować doradców podatkowych, aby ratowali ich dorobek przed janosikową ciupagą systemu fiskalnego. Proszę tylko nie powoływać się na przykład szwedzki, bo wszyscy najbogatsi już dawno są jedynie mile widzianymi gośćmi w swoim dawnym kraju. No może z wyjątkiem dwóch rodzin, które wspomagają dwór królewski, ale to temat na inną okazję. A jednak liniowy?

Wracając do zasad podatku liniowego należy zauważyć, że mogą korzystać zarówno podatnicy prowadzący działalność gospodarczą, jak też podatnicy rozpoczynający prowadzenie działalności w danym roku podatkowym, z zastrzeżeniem pewnych ograniczeń. Dotyczy to sytuacji, kiedy osoby fizyczne zwalniają się z pracy, a następnie nadal współpracują z byłym zakładem pracy w ramach swoich działalności gospodarczych (tzw. samozatrudnianie). Oczywistym jest, że wybór podatku liniowego ma swoje wady i zalety. Korzystne jest to, że w podatku liniowym dochody opodatkowane są jedną stawką podatku, co oczywiście jest bardzo opłacalne dla osób, których dochody przekraczają progi skali podatkowej.

Natomiast dla osób, których dochody z działalności mieszczą się w pierwszym progu skali podatkowej, wybór podatku liniowego będzie niekorzystny z uwagi na utratę prawa do odliczenia od podatku kwoty wolnej wynikającej z pierwszego przedziału skali podatkowej. Do wad należy zaliczyć fakt, iż przedsiębiorcy podatku liniowego nie mogą rozliczać się łącznie z małżonkiem (nawet jeżeli mają inne dochody poza działalnością np. dochody z umowy o pracę) oraz korzystać z ulg czy odliczeń. Zważywszy jednak na fakt, że większość ulg i odliczeń została zniesiona, powyższe ograniczenie nie będzie miało już istotnego znaczenia dla przedsiębiorców. Możliwe jest również, że w sytuacji, gdy podatnik ma np. nabyte prawa do odliczeń budowlanych, z odliczeń tych korzystał małżonek podatnika podatku liniowego (oczywiście w swoim odrębnym zeznaniu rocznym). Podatnicy podatku liniowego są zobowiązani wpłacać zaliczki na podatek w wysokości 19% dochodu, w terminie do dnia 20- tego miesiąca następnego za miesiąc poprzedni.

W tym też terminie są zobowiązani składać do urzędu skarbowego deklaracje według określonego wzoru (PIT-5L). Mają możliwość odliczania od podstawy opodatkowania składki na ubezpieczenia społeczne (o ile nie zostały zaliczone do kosztów uzyskania przychodów) oraz od podatku - składki na ubezpieczenie zdrowotne. Podatnicy podatku liniowego mają też prawo do korzystania z uproszczonej metody wpłacania zaliczek na podatek dochodowy. Podatek ten ustala się w oparciu od dochód wykazany w zeznaniu złożonym w roku podatkowym poprzedzającym dany rok podatkowy - jeżeli w zeznaniu tym podatnik nie wykazał dochodu lub wykazał dochód mieszczący się w kwocie wolnej od podatku.

Wówczas podatek ustala się w oparciu o dochód wykazany w roku podatkowym poprzedzającym dany rok podatkowy o dwa lata. Podatek w uproszczonej formie ustala się jako 1/12 podatku należnego, obliczonego przy zastosowaniu stawki 19 % od dochodu wykazanego w jednym z powyższych zeznań. Jednym z warunków korzystania z uproszczonej metody wpłacania zaliczek, jest poinformowanie właściwego urzędu skarbowego najpóźniej w terminie do 20 - tego lutego danego roku podatkowego, o zmianie sposobu wpłacania zaliczek. Proste jak Krzywa Laffera...

Konkretny kształt reformy podatków pozostaje kwestią otwartą. Czy proporcjonalnie obniżyć wszystkie stawki podatku dochodowego np. o 4/10: z 40% do 24%, z 30 do 18%, z 19% na 14% kasując wszystkie ulgi, ale zachowując kwotę wolną od podatku? Czy lepiej skrócić czas amortyzacji środków trwałych? Może znieść podatek, który najbardziej utrudnia formację kapitału – podatek od zysków kapitałowych? Te i inne propozycje warto rozważyć, dynamicznie prognozując ich skutki budżetowe, dzięki czemu obniżka podatków może okazać się rozsądnym rozwiązaniem nawet w sytuacji deficytu budżetowego.

A może jednak wprowadzić zgodnie z propozycjami PO podatek liniowy wynoszący 15 % przy zenznaiu podatkowym jak pocztówka z wakacji czy lepiej okopać się tak jak proponuje PiS? Cytując dzielnego szeryfa Kaczyńskiego, który na 3 miesiące przed wyborami wypowiada taką sentencję: Jeśli Platforma Obywatelska mówi, że należy wprowadzić w Polsce podatek liniowy, my się na to nie zgadzamy i przedstawiamy swoje racje. To jest spór merytoryczny. Nie wiem czy autor tych słów wie, co to jest podejście merytoryczne.

Ponieważ lubię ludziom spokojnie wyjaśniać pewne zawiłości związane z gospodarką to może zadedykuje liderowi PiS-u krótki wykładzik o tzw. Krzywej Laffera. Kiedy stopa podatku wynosi 100%, produkcja w gospodarce pieniężnej ustaje - w przeciwieństwie do gospodarki barterowej, w której można łatwiej uniknąć płacenia podatków. Ludzie nie będą pracowali w gospodarce pieniężnej, jeżeli wszystkie owoce ich pracy są konfiskowane przez rząd. A ponieważ działalność gospodarcza zamiera, nie ma czego opodatkować stawką 100%, więc dochody budżetu wynoszą zero.

Z drugiej strony, jeśli stopa podatku wynosi 0%, ludzie mogą zatrzymać 100% tego, co wytwarzają w gospodarce pieniężnej. Nie ma tutaj klina między przychodem brutto a płacą na rękę, rząd nie ogranicza zatem w żaden sposób rozmiarów produkcji. Produkcja jest na najwyższym możliwym poziomie, a jej rozmiar jest ograniczony jedynie chęcią ludzi do zażywania wypoczynku. Ponieważ jednak stopa podatku wynosi zero, dochody budżetu państwa są także równe zero. Rząd nie może funkcjonować. Zatem przy 0% podatkach gospodarka jest w stanie anarchii, a przy podatkach 100% gospodarka może funkcjonować tylko na zasadzie czarnorynkowego barteru. Idea obrazowana w krzywej Laffera jest bez wątpienia stara jak świat, ale niestety politycy stale mają problemy by ją w pełni zrozumieć. Główna przyczyna tego stanu rzeczy leży w braku rozróżnienia między pracą a produktywnością. Zarówno dzięki introspekcji jak i obserwacji politycy dochodzą do wniosku, że kiedy podatki zastają podniesione istnieje tendencja by pracować ciężej i
dłużej by utrzymać zarobki netto na niezmienionym poziomie. Niestety, ponieważ wymaga to zastosowania rozumowania w kategoriach użyteczności krańcowej, nie jest równie jasne, że kiedy podatki są wyższe poszczególni ludzie w rzeczywistości mogą pracować ciężej, ale ich produktywność spada.

Jeśli fabrykant damskich czółenek działa na granicy opłacalności, podwyżka podatków skłoni go do zaprzestania lub zmniejszenia aktywności gospodarczej i w efekcie system straci cała produkcję fabryki szpilek. Polityk, który widzi taką sytuację może prawidłowo zauważyć, iż podwyżka powoduje, że ludzie pracują ciężej. Ale niełatwo będzie mu zauważyć, iż są oni teraz mniej efektywni w swojej pracy i w sumie produkują mniej. Żeby zobaczyć tę prawidłowość wyobraźcie sobie, że jest trzech ludzi wyspecjalizowanych w budowaniu domów.

Jeśli pracują razem, jeden pracuje nad fundamentem, drugi buduje ściany, trzeci przykrywa domy dachem. Razem mogą wybudować trzy domy w 3 miesiące. Jeśli pracują osobno i każdy sam buduje dom, potrzeba 6 miesięcy na wybudowanie trzech domów. Jeśli podatek na budownictwo wynosi 49 procent będą pracowali razem, ponieważ rząd pozostawia im małą korzyść z ich podziału pracy. Ale jeśli podatek wzrośnie do 51% nie będzie opłacało się im pracować w zespole, będą więc pracowali osobno. Kiedy mogli połączyć swoje wysiłki, rząd otrzymywał w podatkach wartość niemalże trzech kompletnych domów, ponieważ nasi budowniczy stawiali razem sześć domów w czasie, w jakim stawialiby tylko trzy, gdyby pracowali osobno. Przy podatku 51% rząd traci cały ten dochód, a gospodarka traci trzy dodatkowe domy, które mogły były zostać wybudowane dzięki połączeniu wysiłków budowniczych.

Wybierzemy we wrześniu!

Mam nadzieje, że PiS zrozumie, że ideą przewodnią rządów wszelkiej maści socjalistów i lewaków była chęć stosowania janosikowej ciupagi. Zabrać bogatym i rozdać biednym. Biednym człowiekiem łatwiej rządzić bo bogaty może kupić sobie swoją niezależność. Obawiam się, że upór zwolenników podatku progresywnego w końcu osłabnie i zerwą z bolączką ostatnich lat. Niektórzy już tak postąpili. Na Słowacji podatek liniowy wynosi 19 %.

Podatek liniowy obowiązuje też na Litwie, Łotwie i w Estonii, ale jest tam wyższy i wynosi odpowiednio 33 proc., 25 proc. oraz 26 proc. A jeśli ktoś nadal ma obiekcje to nie popatrzy na przyrost inwestycji w tych krajach i niech sobie we własnym zakresie odpowie na pytanie, co jest lepsze dla podatnika. Podatek liniowy przyczynia się jednak do pozostawienia w kieszeni zamożniejszych podatników części ich dochodów. Dodatkowe dochody, tak jak ma to miejsce z obecnymi, mogą być przeznaczone na: konsumpcję, oszczędności w kraju, czy inwestycje w tworzenie nowych miejsc pracy, Pozostaje tylko otwarta kwestia dokonania wyboru. Właśnie za trzy miesiące nadarzy się najlepsza okazja.

Andrzej Filipek

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)