Piracki Google?
Koncern Google współpracował z dwoma mężczyznami, którzy stworzyli aplikację do wyszukiwania i pobierania z Sieci pirackich filmów. Dwaj podejrzani, którym w październiku 2005 roku sprawę wytoczyły wielkie hollywoodzkie studia, zeznali, że internetowy gigant przydzielił im osobistych doradców - ich zadaniem była pomoc w zaplanowaniu kampanii reklamowej w Google'u.
Firma udzieliła im kredytu, a doradca sugerował, by jako słów kluczowych promujących ich witrynę używali frazy "pobieranie nielegalnych filmów" oraz słowa "pirackie". Pracownik Google'a miał przyznać przed sądem, że taka sytuacja miała miejsce.
Gdy okazało się, że Google reklamował oprogramowanie, służące do pobierania pirackich filmów, firmy pozywające - a są wśród nich tacy giganci jak News Corp., Viacom International Inc., Sony Corp., NBC Universal, Time Warner Inc. oraz The Walt Disney Co. - złożyły skargę przeciwko koncernowi.
W odpowiedzi na nią Google oświadczył, że usunie niektóre reklamy, stworzy listę zatwierdzonych reklamodawców oraz zaprzestanie sprzedaży słów kluczowych, które kierują internautów do pirackich materiałów.
Google znalazło się w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. Fakt, że firma de facto wspierała piractwo wyszedł na jaw w chwili, gdy prowadzi ona z Hollywood negocjacje na temat udostępnienia w serwisie YouTube materiałów należących do wielkich studiów filmowych.