PolitykaPiotrowicz dla WP o "czarnym proteście": zaostrzenia prawa aborcyjnego chce prawie pół miliona osób, a protestuje garstka. Uczestniczki protestu: godności nam nie odbierzecie

Piotrowicz dla WP o "czarnym proteście": zaostrzenia prawa aborcyjnego chce prawie pół miliona osób, a protestuje garstka. Uczestniczki protestu: godności nam nie odbierzecie

Ogólnopolski strajk kobiet zaczął się przed południem przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej. - Prawo do aborcji jest osobistym prawem kobiety - mówi reporterowi WP jedna z uczestniczek "czarnego poniedziałku". Dla Małgorzaty Gosiewskiej z PiS "protest jest dowodem na to, że lewica, która nie dostała się do Sejmu i opozycja chcą niepotrzebnie upolitycznić temat".

Mariusz Szymczuk

03.10.2016 | aktual.: 03.10.2016 15:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Naszej godności nam nie odbierzecie" - m.in. takie hasła skandowały uczestniczki protestu, w różnym wieku. - Nie chodzi tylko o kwestią aborcyjną. Są zakusy na zakaz in vitro, środków antykoncepcyjnych - mówi jedna z ubranych na czarno kobiet, matka, która przyszła razem z córką.

- Strajk jest dowodem na to, jak bardzo próbuje się upolitycznić ten temat. To temat delikatny, który powinien być podejmowany z dala od polityki. Wśród protestujących dominują politycy - część opozycji i lewicy, która nie dostała się do Sejmu.

- Projekt obywatelski, wbrew obietnicom PiS, poszedł do kosza - wytyka rządzącym jedna ze strajkujących kobiet, odnosząc się do odrzuconego przez Sejm projektu liberalizującego ustawę aborcyjną.

- Zaostrzenie aborcji poparło prawie pół miliona obywateli, a protestuje garstka - ripostuje w rozmowie z reporterem WP poseł PiS Stanisław Piotrowicz.

- Przestaliśmy słuchać polityków. To, jak się tłumaczą, już nas nie interesuje - podkreśla pisarka i aktywistka feministyczna Sylwia Chutnik. Protestujący nie wiążą żadnych nadziei z alternatywnym projektem PiS ustawy ws. aborcji. - To proste zjawisko psychologiczne. Najpierw zabrać ludziom wszystko, a potem zaproponować 80, 50 albo 20 proc. "Cieszcie się, bo dajemy wam trochę. jesteśmy łaskawi". To taka metoda, żeby złagodzić protesty kobiet - tłumaczy jedna z kobiet, krytykując pomysł partii rządzącej.

Komentarze (1966)