Piotr K., najmłodszy polski milioner ścigany listem gończym
Piotr K., najmłodszy polski milioner, który od sierpnia ukrywa się przed prokuraturą, jest ścigany listem gończym. Tymczasem K. dzwoni co kilka dni do śledczych, przekonując, że jest niewinny i stawi się, jeżeli zostanie mu uchylony areszt. Prokuratura szacuje, że ofiarami K. padło co najmniej kilkaset osób - informuje tvp.info
List gończy został wydany przez prokuraturę 14 października. Warszawscy śledczy mieli już dosyć grania na nosie przez „najmłodszego milionera”, który od sierpnia powinien znajdować się w areszcie. Tzw. zwykłe poszukiwania policji nie dały rezultatu, więc zdecydowano się na bardziej radykalne kroki.
Jak dowiedział się portal tvp.info, mimo listu gończego, K. regularnie dzwoni do stołecznej prokuratury okręgowej. – Stara się przekonać, że jest niewinny. Twierdzi, że jest gotów stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, ale tylko wtedy, gdy nie będzie musiał trafić do aresztu. Za każdym razem namawiamy go do zgłoszenia się do prokuratury lub policji – mówi tvp.info jeden ze śledczych.
K. w opublikowanym przed kilkoma tygodniami filmiku bronił się przed zarzutami. Sugerował także, że przebywa w USA. Jednak numery telefonów, jakie znajdują się pod jego oświadczeniem, nie działają. – Wobec podejrzanego zastosowano środek zapobiegawczy w postaci zakazu opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu. Trudno podejrzewać, że wyjechałby do USA. Chyba że za pomocą fałszywych dokumentów – mówi prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W sprawie K. prokuratura szuka osób, które mogły zostać przez niego oszukane. Zamieszcza nawet specjalne ogłoszenia w gazetach. Jak dotąd liczba pokrzywdzonych sięga kilkuset osób.
Oszustwa na suplementach
Piotr K., nazywany przez media „najmłodszym polskim milionerem” został zatrzymany w czerwcu br. Usłyszał wówczas sześć zarzutów, w tym oszustwa i usiłowania popełnienia oszustwa oraz dwukrotnego złamania ustawy o prawie farmaceutycznym oraz jednego ustawy o kosmetykach. Mężczyzna miał m.in. wysyłać klientom suplementy diety inne niż zamówione. Często w ogóle nie wysyłał towaru.
Prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie K. Jednak sąd uznał, że jeżeli wpłaci 200 tys. zł poręczenia majątkowego, będzie mógł odzyskać wolność. Tak się stało po kilku dniach. W sierpniu sąd uwzględnił zażalenie prokuratury na decyzję o poręczeniu i wydał postanowienie o aresztowaniu podejrzanego. Ten jednak zniknął. Próbowaliśmy się skontaktować z K., na podane przez niego numery telefonów, ale bez rezultatu.