Piorun, który zabił 4 tysiące ludzi!
Piorun jest zjawiskiem niesamowitym i bardzo niebezpiecznym. Przekonali się o tym mieszkańcy greckiej wyspy Rodos. Wieczorem 3 kwietniu 1856 roku, gdy błyskawice przeszywały niebo, a kościelny dzwon brzmiał głośniej niż zwykle, miała miejsce największa w dziejach świata tragedia z udziałem uderzenia pioruna.
Dzień zaczął się pięknie. Słoneczna aura i bezchmurne niebo spowodowały, że do Pałacu Wielkich Mistrzów, połączonego bezpośrednio z kościołem św. Jana, ustawiły się kolejki zwiedzających.
W podziemiach pałacu znajdowały się ogromne lochy z grobowcami. Nie były one jednak tylko miejscem spoczynku zmarłych. Rządzący tam wówczas Turcy osmańscy przechowywali w pałacu ogromne ilości prochu strzelniczego.
Kiedy złowieszcze czarne chmury zakryły niebo, zaczęto bić w kościelne dzwony, co według przesądów miało odpędzić burzę. Pomimo tego, że w 1856 r. minęło przeszło sto lat od chwili wynalezienia piorunochronu, tam nadal wierzono, że dźwięk dzwonów odpędzi piekielne moce, atakujące ogniem ziemię. Ci zaś, którzy szli z duchem czasu uważali, że hałas dzwonów rozproszy ładunki elektryczne, co zapobiegnie uderzeniu piorunów.
Tak się, niestety, nie stało i w drewniane elementy fasady pałacu uderzył grom, wywołując olbrzymi pożar. Ogień odciął turystom drogę ucieczki i po niedługim czasie zajął składy pocisków armatnich i prochu. Nastąpił olbrzymi wybuch. Eksplozji towarzyszył potworny huk. W górę wystrzelił monstrualny słup ognia, a znajdujące się w pobliżu domy dosłownie rozlatywały się na wszystkie strony.
Siła wybuchu była tak potężna, że po pałacu i kościele została tylko wielka dziura w ziemi. Zginęło łącznie 4 tysiące ludzi. Była to najgorsza w historii katastrofa, spowodowana uderzeniem pioruna.
Obrócony w gruzy pałac wielkiego Mistrza został odbudowany dopiero prawie 80 lat później przez Mussoliniego.
Źródło: dailydisaster.
Zobacz więcej w serwisie pogoda.