Pióro, które czyta, pies mówiący po angielsku...
Pióro, które czyta, tańczący robot, pies mówiący po angielsku czy tor wyścigowy o długości 10 m, to tylko namiastka zabawek wystawionych na II Targach Gier i Zabawek, które odbywają się podczas weekendu w Hali Sportowej. Prezentuje się na nich 65 wystawców, którzy mówią jednym głosem - z roku na rok sprzedajemy więcej. Polacy wydają w ciągu roku na zabawki około 600 mln zł, a szacunkowa wartość tego rynku to miliard złotych. W ubiegłym roku odnotował on 24,2-procentowy wzrost obrotów, a w tym nie powinno być gorzej.
- To bardzo dobrze rozwijający się rynek. Jednak rodzice stawiają teraz na takie zabawki, które są bezpieczne i edukują - podkreśla Agnieszka Gan-Skrzydlewska z Interservisu, organizatora targów.
I takich też rozwiązań poszukiwali wczoraj właściciele sklepów. - Sprzedaję artykuły papiernicze i zabawki kreatywne. Dzięki temu drugiemu asortymentowi obrót mam coraz większy - przyznaje Joanna Kohnke, która ma sklepy w Częstochowie, Wrocławiu i Warszawie.
Zresztą nawet małe firmy, specjalizujące się w zabawkach edukacyjnych, nie mogą narzekać na mały rynek zbytu.
- W ciągu roku schodzi nam od pięciuset do tysiąca sztuk danego modelu zabawki - wylicza Elżbieta Chełmecka, szefowa krakowskiej firmy ECelements.
Nowością wprowadzoną w tym roku na rynek przez ECelements są ceramiczne miniaturowe cegiełki, z których buduje się przy pomocy minikielni i cementu. To one otrzymały wczoraj złoty medal tegorocznych targów.
- Oczywiście nie jest to typowy cement, tylko zaprawa z drobin piasku i wyciągu z kukurydzy, więc nie ma obaw, gdy dziecko ją połknie - zaznacza Elżbieta Chełmecka.
Chociaż w Polsce jest ponad 1200 producentów gier i zabawek, ECelements stawia na import. Nagrodzone cegiełki pochodzą z Hiszpanii, a zestawy do szycia maskotek, które dopiero w ubiegłym tygodniu trafiły na polski rynek, z Rosji.
Z kolei pióro, które sylabizuje słowa, czyta całe zdania lub opowiada historię związaną z obrazkiem, to pomysł tajwański.
- My tylko kupiliśmy licencję. To zupełna nowość na polskim rynku, która w sprzedaży będzie dopiero pod koniec miesiąca - mówi Gerard Kupczyk, właściciel KFK Trade.< br />
Na taki hit jak pióro trzeba wydać 249 zł, ale najdroższą zabawką tych targów, która kosztuje 2 tys. zł, jest gokart na pedały. O 700 zł tańszy jest rowerek wyglądający jak ferrari mini.
- Popularnością cieszą się też zestawy elementów, z których można zrobić dziesięć różnych pojazdów, nawet śnieżny skuter - mówi Alina Harabin-Wójcik z Supertoys.
Cena takiego zestawu to 950 zł. A półmetrowy robot, który nie tylko chodzi, ale też tańczy, to koszt mniejszy o 250 zł.
-Zainteresowanie robotami jest ogromne, i to nie tylko zabawkami. Chętnych mamy też na warsztaty z podstaw robotyki czy na imprezy urodzinowe, podczas których pokazujemy, jak zbudować robota - mówi Katarzyna Woźniak, menedżer regionu centrum Robonet.
Pewnie trudniej zbudować robota kobietę, bo oprócz tego, że tańczy, to jeszcze mruczy. Uruchomić ją można pilotem i dotykiem. Jednak najwięcej firma Cybermedia sprzedaje latających ważek i dinozaurów.