Pijany podpalił benzynę w barze
Blisko 20 osób, spędzających w jednym z barów piwnych w Czeladzi (Śląskie), zostało poszkodowanych w pożarze, wznieconym przez jednego z klientów. Po sprzeczce z kompanami 33-letni mężczyzna rozlał i podpalił benzynę, po czym wyszedł z baru. Zatrzymała go policja.
11.01.2006 | aktual.: 11.01.2006 20:34
Badanie alkomatem wykazało u niego 2,63 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - powiedziała rzeczniczka policji w Będzinie, Monika Francikowska.
Według Anety Gołębiowskiej z biura prasowego śląskiej straży pożarnej, stan części poszkodowanych osób jest poważny. Cztery osoby przewieziono do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. U dwóch z nich lekarze podejrzewają oparzenie dróg oddechowych, dwie inne mają rozległe oparzenia zewnętrzne.
Wśród poszkodowanych jest 5-letnia dziewczynka, podtruta dymem. Trafiła do szpitala w Sosnowcu. Kilka innych osób pozostanie w szpitalu w Czeladzi, który znajduje się na przeciwko spalonego baru. Część poszkodowanych po zbadaniu mogła wrócić do domu.
Policjanci ustalili, że mężczyzna - klient baru - posprzeczał się z kompanami. Rozlał przyniesioną w niewielkim kanistrze benzynę, wyjął zapalniczkę i podpalił. Płomienie bardzo szybko objęły cały bar. Klienci zaczęli uciekać, niektórzy próbowali gasić pożar.
Po incydencie 33-letni podpalacz spokojnie poszedł do domu, skąd zadzwonił do policji i poinformował o swoim czynie. Policjanci otrzymali tę samą wiadomość z baru, zaś straż pożarną powiadomiono o pożarze. Gdy mężczyzna dzwonił do komisariatu, funkcjonariusze już pukali do drzwi jego mieszkania.
Policja rozpoczęła przesłuchania personelu baru piwnego "Biały Domek" oraz osób poszkodowanych. Rozmawiano również z podpalaczem, choć oficjalnie będzie można go przesłuchać dopiero, gdy wytrzeźwieje.
Według informacji straży pożarnej, pożar miał miejsce w niewielkim barze, o wymiarach ok. osiem na osiem metrów kwadratowych, o wysokości 3,5 metra. Część poszkodowanych przebywała również w należącej do baru piwniczce. Pomieszczenia baru są wypalone, całe wyposażenie uległo zniszczeniu. Pożar gasiły cztery zastępy strażaków. Akcja gaśnicza trwała godzinę.