Pijacy za kierownicą
200 tysięcy Polaków "grzeje" przed wejściem
do samochodu. I nikt nie potrafi sobie poradzić z pijanymi
kierowcami - pisze "Metropol".
23.11.2005 | aktual.: 23.11.2005 08:18
We wtorek w Iławie policja po raz piąty złapała 45-letniego Henryka Sz. na jeździe pod wpływem alkoholu. Mężczyzna miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Nie został jednak zatrzymany, policja tłumaczyła, że nie ma do tego podstaw. Dotychczas w żadnej z jego spraw karnych za jazdę po pijanemu nie zapadł wyrok.
Ten przykład zupełnie nie dziwi Janusza Popiela ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych "Alter ego". - Znamy kilku kierowców skazywanych po cztery razy za jazdę po pijanemu. W jednym przypadku dopiero po naszej interwencji sąd odwiesił wyrok, komentuje Popiel.
Specjaliści zgodnie podkreślają, że w skutecznej walce z plagą pijanych kierowców przeszkadza u nas powszechny brak poczucia nieuchronności kary. A tymczasem wszystko wskazuje na to, że w tym roku padnie w Polsce rekord zatrzymanych przez policję kierowców będących pod wpływem alkoholu - około 200 tys.
- W Niemczech i Polsce badano liczbę agresywnych kierowców, czyli takich, którzy przekraczają prędkość, często zmieniają pasy, wjeżdżają gwałtownie na przejścia dla pieszych. Okazało się, że w obu krajach ich liczba kształtuje się na poziomie 10 proc. Różnica polega na tym, że 70 proc. niemieckich kierowców zdaje sobie sprawę, że wcześniej czy później złapie ich policja. Ich polscy "koledzy" są w zdecydowanej większości przekonani, że uda im się uniknąć kary, mówi Andrzej Grzegorczyk z Krajowej Rady Bezpieczeństwa Drogowego.
Janusz Popiel proponuje, aby sądy częściej korzystały z prawa do upublicznienia wizerunku skazanych pijanych kierowców. - W Polsce mamy jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów karnych za jazdę po pijanemu i jednocześnie najniższe orzecznictwo w tych sprawach. W ciągu ostatnich 4 lat nikomu nie zabrano prawa jazdy dożywotnio. Przeciętny wyrok za jazdę po alkoholu to mniej niż 2 lata, zwykle w zawieszeniu - tłumaczy Grzegorczyk. Przeciętna kara za jazdę pod wpływem alkoholu nie sięga tysiąca złotych. (PAP)