Piesi giną na "zebrach"
Curie-Skłodowskiej, Hubska, Strzegomska. Oto wrocławskie drogi grozy. W ciągu zaledwie czterech dni zginęły pod kołami aut trzy osoby. Wszystkie na przejściach dla pieszych. Powód? Nie tylko szybka jazda. Także to, że na zdecydowanej większości przejść w mieście piesi są po zmroku praktycznie niewidoczni.
30.11.2009 | aktual.: 01.12.2009 10:57
Ciągle na palcach ręki można policzyć u nas zebry oświetlone specjalnymi halogenami. Takie, które choćby w Czechach są standardem nawet w małych wioskach. U nas powstają, ale bardzo powoli. - Wszystkiego naraz nie zrobimy - stwierdza Andrzej Brzoza, główny specjalista z wydziału inżynierii miejskiej.
Do jednego z wypadków doszło przed tygodniem na ulicy Curie-Skłodowskiej, obok klinik. W niedzielę, po godz. 16, siedemdziesięcioletnia kobieta została potrącona na przejściu. Zmarła kilka dni później w szpitalu
To miejsce jako niebezpieczne dla pieszych wymieniają i policjanci, i urzędnicy miejscy. Duży ruch, brak sygnalizacji świetlnej, słabo widoczne pasy, w dodatku na środku niewydzielone tory tramwajowe. - Piesi tam są bezbronni - potwierdza Ewa Mazur z Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta. Policjanci podkreślają, że to tylko początek listy niebezpiecznych przejść.
Wrocławscy policjanci mogliby wyliczać bez końca ulice, na których życie pieszych jest w ciągłym niebezpieczeństwie: Curie-Skłodowskiej, Hubska, Strzegomska, Pilczycka, Kosmonautów, Armii Krajowej, Powstańców Śl., Kochanowskiego. - Nie ma już chyba przejścia we Wrocławiu, na którym nie było wypadku - komentuje funkcjonariusz drogówki z 14-letnim stażem.
Ale i policjanci, i ratownicy drogowi są zgodni, że do niektórych tragedii by nie doszło, gdyby zebry były lepiej widoczne, a przede wszystkim lepiej oświetlone. Takie przejścia, z halogenami przez całą dobę oświetlającymi drogę pieszych, pojawiły się niedawno np. na ul. Kosmonautów, Wybrzeżu Wyspiańskiego, ul. Grabiszyńskiej (koło kościoła) oraz Mickiewicza (przy Stadionie Olimpijskim). Mimo to, niestety, u nas to wciąż nieliczne przykłady, podczas gdy w innych europejskich krajach to już standard.
Andrzej Brzoza, główny specjalista z wydziału inżynierii miejskiej w magistracie, twierdzi, że podstawowym kryterium, którym urzędnicy kierują się przy przebudowie przejść lub skrzyżowań i ich oświetlaniu jest bezpieczeństwo. - Na nim nie oszczędzamy. Na bieżąco analizujemy zgłoszenia policji, rad osiedli czy mieszkańców - zapewnia.
Priorytetem są przejścia w pobliżu szkół. Dlatego niedługo na ul. Osobowickiej pojawią się dwa oświetlone porządnie przejścia: przy ul. Lipskiej i obok szkoły.
W najbliższym czasie sygnalizacja pojawi się też na przejściach przy ul. Hubskiej i Paczkowskiej oraz Armii Krajowej i Ziębickiej. Na pl. Bema powstaną wysepki dla pieszych.- W dalszych planach mamy budowę fotoradaru po obu stronach ul. Kochanowskiego, w pobliżu ul. Mianowskiego. To zmusi kierowców do wolniejszej jazdy - mówi Andrzej Brzoza.
Planowane są też dodatkowe reflektory nad zebrą na ul. Budziszyńskiej i Nowodworskiej. Nie wiadomo jednak, kiedy się tam pojawią, wszystko zależy od kosztów. - Nieraz trzeba przełożyć przewody, a wtedy koszt reflektorów rośnie do kilkudziesięciu tysięcy złotych - przyznaje Ewa Mazur ze ZDiUM.