Pies z paragrafem
Właściciele czworonogów z Wałbrzycha nie przyznają się w dokumentach, że chowają pupila. - Łamią w ten sposób prawo i dla kilkudziesięciu złotych ryzykują więzieniem i grzywną - nie mogą się nadziwić strażnicy miejscy.
Robert Górecki płaci rokrocznie podatek za psa. - Pociecha jest ze zwierzaka, więc skoro trzeba płacić, to płacę. Raz na rok można odżałować kilkadziesiąt złotych. Ale emerytom powinni dawać jakieś ulgi, albo chociaż szczepienia dla czworonoga załatwić za darmo - mówi wałbrzyszanin. Podobnie uważa wielu mieszkańców miasta, ale część z nich od lat uchyla się od płacenia podatku. Dlatego władze miasta zdecydowały, że straż miejska odwiedzi wszystkie mieszkania w Wałbrzychu i zapisze, gdzie są czworonogi, a gdzie ich nie ma. Wyniki zdziwiły samych stróży prawa. Po skontrolowaniu 2/3 mieszkań stwierdzili, że w 7 tys. z nich przebywają czworonogi. A w ubiegłym roku podatek zapłaciło zaledwie 2 tys. osób.
14 psów w dwóch pokojach - Choć wcale nie oznacza to, że kontrole są proste. Część ludzi nie przyznaje się, że posiada czworonogi. Zmieniają zdanie, gdy te wyskakują z pokoju - mówi starszy strażnik Jarosław Machaj z wałbrzyskiej straży miejskiej. - Zdarzyło się nawet, że w jednym z dwupokojowych mieszkań wraz z rodziną przebywało czternaście czworonogów! Strażnicy pukają od drzwi do drzwi i jeśli nikt im nie chce otworzyć pytają sąsiadów. Zdarza się, że w sporządzonych przez nich wykazach znalazły się osoby, które psów nie mają. Wtedy po otrzymaniu wezwania do uiszczenia opłaty składają w urzędzie miejskim stosowne oświadczenie. - Nie mamy wszystkich danych, ale już w 22 przypadkach okazało się, że oświadczenia są nieprawdziwe. Po ponownej kontroli okazuje się, że czworonogi są. A takie zachowanie jest już przestępstwem. Co gorsza od płacenia podatku nie uchylają się najbiedniejsi mieszkańcy miasta, a ci zamożniejsi - mówi Edward Świątkowski ze straży miejskiej. Urzędnicy grożą, że w takich sytuacjach będą
wyciągać konsekwencje. - Jeśli straż miejska potwierdzi, że mieszkańcy nie przyznali się do posiadania psa, a prawda jest inna, to i tak właściciel czworonoga musi zapłacić podatek, bo wydamy stosowną decyzję. Od tego będzie przysługiwało odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego, rozważymy również czy kierować sprawę do urzędu skarbowego za niewywiązanie się z obowiązku podatkowego - mówi Sylwia Piela, zastępca naczelnika wydziału budżetu i finansów wałbrzyskiego magistratu.
Za kłamstwo prokurator Urzędniczka dziwi się, że ludzie ryzykują łamaniem prawa dla 30 złotych. - Nie warto tego robić. Jeśli ktoś jest w trudnej sytuacji finansowej, może wystąpić do prezydenta o udzielenie ulgi. Każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie i prezydent może umorzyć opłatę, odroczyć jej termin spłaty bądź rozłożyć na raty - dodaje. Oprócz uszczuplenia podatkowego za sfałszowanie dokumentu grozi postępowanie prokuratorskie, a później sąd. - Wcześniej jednak będzie wszczynane ekstra postępowanie, by udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że konkretna osoba ma psa - mówi Maria Majewska, prawnik urzędu. Kłamstwo w oświadczeniu nie popłaca. Za to i uchylanie się od płacenia podatku grozi grzywna a nawet trzy lata więzienia.
Podatek z obowiązku
Za posiadanie psa trzeba zapłacić rocznie 30 zł. Nie muszą tego czynić osoby niepełnosprawne, bowiem czworonogi są dla nich pomocą. Zwolnieni z opłat są również osoby, które mają więcej niż 65 lat i są samotne. Podobnie jest z osobami, których gospodarstw pilnują czworonogi. Zwolnieni z płacenia podatku są mieszkańcy, którzy wzięli psa z wałbrzyskiego schroniska.
Stefan Augustyn