Pierwsze zwycięstwo Busha
Prezydent
George W. Bush, ubiegający się o reelekcję w wyborach
w Stanach Zjednoczonych, tuż po północy zwyciężył już w dwu
niewielkich miejscowościach - Dixville Notch i Hart's Location w
stanie New Hampshire.
Tradycyjnie mieszkańcy tych dwu miejscowości - położonych niedaleko granicy USA z Kanadą - już w ciągu pierwszych minut dnia wyborczego, jako pierwsi w kraju gremialnie oddają głosy.
Obecne głosowanie zakończyło się tuż po północy, gdy oddali głosy wszyscy uprawnieni mieszkańcy - czyli w Dixville Notch w sumie 26 osób i 31 w Hart's Location. Wówczas także można było już opublikować wyniki elekcji.
We wtorek elektorat Dixville Notch w większości poparł Busha, który otrzymał 19 głosów. Na Kerry'ego głosowało siedmiu mieszkańców - niezależny kandydat Ralph Nader nie otrzymał żadnego głosu.
W Hart's Location Bush otrzymał 16 głosów, Kerry 14, a niezależny Nader - jeden głos.
Mieszkańcy tych miasteczek tradycyjnie głosują w amerykańskich wyborach jako jedni z pierwszych, wykorzystując paragraf ordynacji wyborczej, zezwalający na zamknięcie urn w momencie, gdy zostały oddane wszystkie głosy osób, znajdujących się na liście wyborców.
W ten sposób te niewielkie górskie miejscowości stawały się przedmiotem zainteresowania mediów. W czasie obecnych wyborów jednak także i inne małe miasteczka zapowiedziały pobicie rekordu Dixville Notch i Hart's Location.
Jak przypomina agencja Associated Press, w wielu stanach już kilka tygodni temu zezwolono na wcześniejsze rozpoczęcie wyborów - jak podaje agencja, w ramach takiej możliwości głosy oddało już m.in. około dwu milionów wyborców na Florydzie.
Wyniki z New Hampshire nie są miarodajne - z ostatnich sondaży wynikało bowiem, że dwaj rywale - Bush i Kerry - mają niemal równe poparcie.
Dixville Notch - gdzie takie "wybory o północy" odbywają się od 1960 roku, znane jest z republikańskich sympatii. W wyborach w 2000 r., także zwyciężył tu Bush.
Prawdopodbnie przeszło 100 milionów Amerykanów weźmie udział we wtorek w wyborach, które zadecydują o tym, czy George W. Bush pozostanie w Białym Domu na następne cztery lata, czy też odda urząd prezydencki kandydatowi Demokratów, senatorowi Johnowi Kerry'emu.
Rywalizacja jest niezwykle wyrównana, tak jak przed czterema laty, kiedy doszło do sporów o liczenie głosów, i o zwycięstwie Busha nad Albertem Gore'em zadecydował dopiero Sąd Najwyższy USA.
Amerykanie wybierają we wtorek także Izbę Reprezentantów, jedną trzecią Senatu i 11 z 50 gubernatorów stanowych.