Pierwsze postanowienia G20
Liderzy państw G20 uzgodnili pierwszego dnia szczytu w Pittsburghu w amerykańskim stanie Pensylwania, że gremium to na stałe zastąpi G8 w roli głównego koordynatora światowej gospodarki. Ustalili również nowy podział głosów w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który lepiej odzwierciedla rosnące znaczenie gospodarek wschodzących.
25.09.2009 | aktual.: 25.09.2009 07:43
Są to pierwsze ustalenia uczestników dwudniowego szczytu, poświęconego planom reformy struktury regulacyjnej rynków finansowych, w tym ograniczenia wpływu systemu wynagrodzeń w bankach na podejmowane przez pracowników ryzyko, a także kwestii globalnej nierównowagi finansowej oraz zmianom klimatycznym.
Decyzja o przekształceniu G20 w stałą radę ds. współpracy gospodarczej zostanie formalnie ogłoszona w piątek - oznajmił cytowany przez agencje anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji.
Jak wynika z jego wypowiedzi, G8 będzie się nadal spotykało w kwestiach istotnych dla tworzących to gremium państw, np. dotyczących bezpieczeństwa narodowego.
Sprzeciwiał się jej natomiast szef włoskiego rządu Silvio Berlusconi, który obecnie przewodniczy G8. Jak podkreślał, obie grupy państw powinny ze sobą ściśle współpracować, lecz nie powinno się zacierać różnic między nimi.
Grupę G8 tworzy siedem najbardziej uprzemysłowionych państw (Japonia, Francja, Kanada, Niemcy, Wielka Brytania, USA i Włochy) oraz Rosja. Z kolei w G20 reprezentowane są również największe gospodarki rozwijające się oraz Unia Europejska.
Przejęcie dotychczasowej roli G8 przez G20 wychodzi więc naprzeciw dążeniom takich krajów, jak Chiny czy Brazylia, które chcą mieć na arenie międzynarodowej pozycję adekwatną do wielkości swojej gospodarki.
Analogiczny wydźwięk mają zmiany w podziale głosów w ramach MFW. Liderzy G20 zgodzili się w czwartek, że wysoko rozwinięte kraje, które obecnie kontrolują Fundusz, oddadzą 5% ogółu głosów na rzecz niedoreprezentowanych państw rozwijających się.
- Dziś wieczorem doszliśmy do porozumienia co do reformy MFW, która zapewni niedoreprezentowanym krajom większy wpływ na zarządzanie tą instytucją - potwierdził przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.