Pierwsze e-kafejki w Turkmenistanie
Trudno w to uwierzyć, ale nie wszędzie na świecie istnieją kafejki internetowe. Pierwsze tego typu miejsca dopiero powstają w Turkmenistanie. Prezydent Gurbanguli Berdymukhamedov - następca zmarłego niedawno dyktatora Turkmenbaszy Sapurmarata Nijazowa - zdecydował, że w stolicy kraju mogą powstać e-kafejki. Co więcej, zapowiedział, że wkrótce wszystkie szkoły będą miały dostęp do Internetu.
W dwóch kafejkach znajduje się na razie w sumie pięć komputerów. W dniu otwarcia kafejki stały puste, gdyż niewiele osób wiedziało o ich istnieniu. Administratorka jednej z nich, Jenet Khudaikuliewa zapewnia, że dostęp do Sieci nie jest w żaden sposób cenzurowany ( nie są zbierane logi ani dane osób korzystających z komputerów ).
Trudno przypuszczać, by kafejki cieszyły się powodzeniem. Godzina surfowania kosztuje bowiem około 4 dolarów - czyli tyle samo, ile np. ponad 2 kilogramy wołowiny. Średnia miesięczna płaca w Turkmenistanie wynosi mniej niż 100 dolarów. Nieliczni klienci kafejek chwalili świetną przepustowość łączy, byli jednak przerażeni ceną.
Otwarcie kafejek może być jednak znakiem pierwszych przemian po śmierci Nijazowa. Ten komunistyczny aparatczyk rządził przed 20 lat krajem niezwykle bogatym w ropę i gaz ziemny. Mimo to Turkmenistan niewiele na swych bogactwach zyskał ( oprócz licznych pomników Turkmenbaszy ), a dostęp do Internetu miały jedynie zatwierdzone przez państwo grupy, zagraniczni dziennikarze i ambasady oraz organizacje międzynarodowe.