Trwa ładowanie...
07-01-2013 18:35

Pierwsza taka sprawa w Norwegii. Straciła pracę, bo rozmawiała po polsku

Joanna we wrześniu 2012 roku straciła pracę w Norwegii. Jej pracodawcy nie podobało się, iż w niepłatnych przerwach rozmawia po polsku. Kobieta domaga się finansowej rekompensaty za utracone zarobki. W Norwegii nigdy wcześniej takiej sprawy nie było.

Pierwsza taka sprawa w Norwegii. Straciła pracę, bo rozmawiała po polskuŹródło: WP.PL, fot: Marcin Gadomski
d48czmj
d48czmj

Sprawa Joanny - trzydziestoczterolatki z Polski, która została zwolniona z pracy w szpitalu, bo mimo upomnień w przerwach rozmawiała po polsku - obiegła kontynent kilka miesięcy temu. Pisano o niej w wielu europejskich gazetach wszędzie zadając podobne pytania. Czy pracodawca może na terenie zakładu dowolnie gospodarować czasem wolnym pracownika? Czy rozmowa w obcym języku może na tyle negatywnie wpłynąć na środowisko pracy, by usprawiedliwiało to sięganie po drastyczne środki? Czy pracodawca może zakazać pracownikami używania języka ojczystego i czy jest to dyskryminacja? To pytania coraz bardziej uniwersalne, bo w nowoczesnej Europie ludzie często migrują w poszukiwaniu pracy.

Wolnoć Tomku w swoim szpitalu?

Przypomnijmy - Joanna była zatrudniona jako sprzątaczka w szpitalu Telemark w norweskim Skien. Pracodawca zwolnił ją, pisemnie motywując swoją decyzję w następujących słowach: "Została Pani wcześniej poinformowana, że w czasie pracy należy mówić po norwesku. Pani koledzy oraz pacjenci szpitala wielokrotnie skarżyli się że w stołówce, pomieszczeniu dla personelu sprzątającego oraz na korytarzach rozmawia się po polsku".

Polka nie zgodziła się z decyzją dyrekcji szpitala i udała po pomoc do adwokata. Sebastian Garstecki z kancelarii Andersen & Bache-Wiig złożył w jej imieniu pozew do sądu rejonowego w Telemark oraz skargę norweskiego do rzecznika ds. równości i walki z dyskryminacją.

Joanna tłumaczyła w dzienniku „Dagbladet”, że z pracownikami norweskimi starała się rozmawiać w ich języku. Po polsku dyskutowała tylko z zatrudnioną w tym samym szpitalu dawną przyjaciółką z rodzinnej Warszawy i to podczas niepłatnych przerw. Używanie innego języka ze znajomą w jej wolnym czasie zdawało się jej czymś dziwacznym. Bezpośrednia szefowa słysząc polski irytowała się i wieszała gdzie popadnie kartki z napisem „w pracy rozmawiamy po norwesku”.

d48czmj

Złoty środek

Adwokat Sebastian Garstecki tłumaczy, że co prawda pracodawca może ustalić język, jakim pracownicy powinni porozumiewać się w czasie pracy, ale nie może oczekiwać, iż będą go używać również w czasie niepłatnej przerwy.

- W niepłatnej przerwie czas należy do pracownika - wyjaśnia Garstecki. - Może on mówić w jakimkolwiek języku, a nawet opuścić miejsce pracy i udać się do kawiarni lub do domu. Jeśli natomiast przerwa jest płatna, to pracownik ma być do dyspozycji pracodawcy i nie może opuścić zakładu bez jego zgody.

Garstecki, który ma spore doświadczenie w prowadzeniu spraw Polaków w Norwegii, dodaje, że w każdym miejscu pracy należy się kierować zdrowym rozsądkiem. Pracownik ma obowiązek wziąć pod uwagę komfort kolegów. Jeśli ktoś czuje się wykluczony, bowiem on rozmawia w obcym języku, nie tworzy to dobrej atmosfery i może zakłócać efektywną pracę. Z drugiej strony pracownik ma prawo być sobą. Jeśli jest obcokrajowcem, nikt nie może zabronić mu posiadania swojego ojczystego języka czy zachowania własnych wzorców kulturowych.

- Żeby otrzymać zwolnienie dyscyplinarne, trzeba popełnić w pracy poważne wykroczenie - tłumaczy adwokat. - W przypadku mojej klientki rozmowa w języku polskim nigdy nie miała poważnych konsekwencji, nie widzę żadnego powodu, by ukarać ją w taki sposób.

d48czmj

NIE dla dyskryminacji

Teraz Polka domaga się rekompensaty utraconych w wyniku nieprawnego zwolnienia zarobków, a także odszkodowania za dyskryminację. Po raz pierwszy w historii norweskiego sądownictwa na wokandę ma trafić sprawa o dyskryminację ze względu na język. Z pewnością będą ją śledzić i Norwegowie i mieszkający w Norwegii obcokrajowcy. Nad fiordami aż 13% obywateli ma korzenie inne niż norweskie. Niektórzy z obcokrajowców doświadczają podobnych nieprzyjemności co Joanna, ale nikt przed nią nie został zwolniony ze względu na język lub też nie zdecydował się wystąpić z tego powodu na drogę sądową.

Biuro rzecznika ds. równości oraz przeciwdziałania dyskryminacji zna przypadki wygranych spraw, w których chodziło o dyskryminację pracownika. Nie tak dawno w Vardoe kobieta wygrała proces, bowiem odmówiono jej posady w straży pożarnej ze względu na płeć. Przyznane jej odszkodowanie to w przeliczeniu na złotówki blisko 350 000. Inne dwie Norweżki otrzymały w przeliczeniu rekompensaty po 12 000 i 35 000 złotych bo odmówiono im zatrudnienia ze względu na ciążę. Jeśli mające się odbyć w lutym spotkanie polubowne nie przyniesie kompromisu, a sąd w czasie procesu uzna racje Polki, cena za kontrowersyjny list ze zwolnieniem może się okazać dla szpitala w Telemark bardzo słona.

Proces w Telemark odpowie na niektóre z pytań, które pojawiają się coraz częściej we współczesnej Europie. Można się spodziewać, że 6 marca zaczną go uważnie obserwować media, nie tylko polskie i norweskie.

d48czmj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48czmj
Więcej tematów