Pierwsza polska wyprawa na rzeki Islandii - na półmetku
(PAP-ZKG CHORZÓW)
Pierwsza polska wyprawa kajakarstwa górskiego na rzeki Islandii "White Water Interior 2001" dobiegła półmetka. Jej uczestnicy zmierzyli się już z siedmioma rzekami i weszli na największy lodowiec Europy - Vatnajokull.
Większość rzek, którymi spływamy, płynie w malowniczych kanionach, zamieszkanych tylko przez niezliczoną ilość ptactwa. Tu nigdy nie zachodzi słońce, a raczej nigdy nie robi się ciemno. Jedynie na południu udało nam się obejrzeć zachód słońca, a dosłownie kilkanaście minut później widzieliśmy równie piękny wschód - napisał we wtorkowej relacji kierownik wyprawy Arkadiusz Białek.
Osiem osób z Harcerskiego Zastępu Kajakarstwa Górskiego WW VI wyruszyło 5 lipca z Chorzowa (Śląskie). Po Islandii poruszają się samochodami terenowymi. Dotychczas zmierzyli się z siedmioma górskimi rzekami. Jeden spływ na wybranym odcinku może trwać nawet kilka godzin.
Każda rzeka jest inna, ma inny charakter i położenie. Od pięknych, zielonych wzgórz, poprzez kaniony, aż po szare, groźne tereny wulkaniczne. Największe wrażenie zrobiła na nas Skafta, kojarząca się z piekłem. Płynie właśnie w ciemnym i ponurym terenie wulkanicznym, jest koloru kawy z mlekiem - pisze Białek.
Polscy podróżnicy spotkali się też z islandzkimi skautami i weszli na największy w Europie i trzeci co do wielkości na świecie lodowiec Vatnajokull. Zdobyli też szczyt - Hvannadalshnukur, liczący 2119 m. Zajęło im to 7 godzin.
Najtrudniejszy odcinek to kilkaset metrów przed samym szczytem, kiedy musieliśmy się zmagać ze zmęczeniem, wspinać na strome, ośnieżone zbocze i uważać na niebezpieczne szczeliny. Podczas zejścia, które zajęło nam zaledwie trzy godziny, pogorszyła się pogoda i zaczął padać śnieg. Szczęśliwie dotarliśmy do obozowiska - relacjonuje Białek. (aw)