PolskaPierwsza grupa dzieci wróciła z Rumunii do Polski

Pierwsza grupa dzieci wróciła z Rumunii do Polski

Miejsce katastrofy polskiego autokaru (PAP/EPA)
Do Warszawy przyleciała w nocy z niedzieli na poniedziałek specjalnym rządowym samolotem grupa dzieci najlżej poszkodowanych w niedzielnym wypadku autokaru koło miasta Deva w Rumunii.

15.07.2002 | aktual.: 15.07.2002 06:32

Przyleciało 23 dzieci i opiekunka - powiedziała rzeczniczka ministerstwa Infrastruktury Paulina Jankowska. Jacek Studniarek, właściciel biura podróży Gama powiedział, że do podrózy gotowych było 25 dzieci, ale dwoje zostało odebranych przez rodziców w Rumunii.

Dzieci zostały przewiezione do hotelu i są pod opieką psychologa. W ciągu dnia zostaną odebrane w Warszawie przez rodziców.

Studniarek poinformował, że w poniedziałek można spodziewać się przylotu do Polski kolejnej grupy lżej rannych, z 15 osób przebywających jeszcze w rumuńskich szpitalach. Według niego może to być około 8 osób, ale ostateczną decyzję podejmą rumuńscy lekarze.

W wypadku zginęło 5 osób - czworo dzieci i jeden z kierowców autobusu. Czwórka najciężej rannych dzieci została przewieziona do specjalistycznych szpitali w Timisoarze i Tirgu-Mures - poinformowała Monika Wysocka z polskiej ambasady w Bukareszcie.

Lżej ranni pasażerowie, ośmioro dzieci i trzy osoby dorosłe, przebywają w szpitalu w Devie. Ich stan jest stabilny, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Marian Sekała, kierownik wydziału konsularnego ambasady w Bukareszcie, poinformował, że chłopiec, który został przewieziony do kliniki w Tirgu-Mures został poddany dwóm operacjom. Ciężkie operacje przeszły również trzy osoby, które przebywają w klinice neurochirurgii w Timisoarze. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

W opinii Mariana Sekały przyczyną wypadku nie było zmęczenie kierowcy autobusu, gdyż kilkadziesiąt kilometrów przed miejscem, w którym doszło do katastrofy, kierowcy zmienili się.

Kierowca, który prowadził autokar w zasadzie był osobą wypoczętą i nie sądzę, żeby to była jakaś przyczyna - powiedział Marian Sekała. W wypadku zginął kierowca, który nie prowadził auta w momencie katastrofy.

Do wypadku doszło w niedzielę nad ranem w okolicy miasta Deva, około 400 kilometrów od Bukaresztu. Autobus wiozący dzieci na kolonie w Bułgarii zjechał z jezdni i uderzył w drzewo. (and)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)