Pierwsi goście przybywają na festiwal w Jarocinie
Na ulicach Jarocina (Wielkopolska) pojawili się pierwsi goście rozpoczynającego się Festiwalu Jarocin 2006.
W centrum miasta, na dworcu PKP i na przygotowanym dla kilku tysięcy gości polu namiotowym, zmęczona niekiedy wielogodzinną podróżą młodzież, załatwiała niezbędne formalności związane z kupieniem biletów na koncerty i znalezieniem miejsca na nocleg. Pierwszych fanów rocka i innych odmian młodzieżowej muzyki czekała przed polem namiotowym niespodzianka - służby ochrony przeprowadzały dokładną kontrolę plecaków i podręcznych toreb.
Młodym ludziom zabierano alkohol, różne przedmioty, które w ekstremalnych sytuacjach, mogą okazać się niebezpieczne dla innych. Zarekwirowane rzeczy przekazywano do depozytu. Sporo młodych ludzi unikało konsekwencji tej kontroli i wypijało przywieziony alkohol przed bramą pola namiotowego.
Przynajmniej oficjalnie, z kupnem alkoholu w czasie festiwalu będą kłopoty. Zgodnie z zarządzeniem burmistrza miasta, od czwartku do północy w sobotę, nie będzie sprzedaży żadnych napojów alkoholowych. Wyjątkiem jest ustawione przy placu festiwalowym "miasteczko gastronomiczne", gdzie będzie można napić się piwa.
Władze Jarocina liczą, że festiwal stanie się doskonałą promocją miasta, nieznanych kapel amatorskich i spowoduje powrót do atmosfery rockowisk z lat 80 i 90. Cieszą się także mieszkańcy, którzy liczą, że zarobią na gościach. Jestem zadowolony, że przyjedzie tylu młodych ludzi, ale wszystko zależy od ich postawy. Sama idea powrotu imprezy jest wspaniała - powiedzieli mieszkający na przeciw pola namiotowego, Grzegorz Nowak i Tadeusz Łuczak.
Większość rozmówców PAP przyjechała do Jarocina, by "posłuchać dobrej muzyki". Krzysztof Puszczyk z Sandomierza jest w Jarocinie pierwszy raz od 1986 r. Oczekuję, że ten festiwal będzie taki sam, jak kiedyś. Wierzę, że jest to możliwe - powiedział. Nie liczy na to redaktor naczelny miejscowej "Gazety Jarocińskiej" Piotr Piotrowicz, który uważa, że nie jest już możliwe odtworzenie atmosfery "tamtych lat, lat buntu".
Na dawnych festiwalach w Jarocinie byli kilka razy Jarek i Agnieszka z Kędzierzyna Koźla. W tym roku, chcą usłyszeć głównie punk rocka oraz Lecha Janerkę i Voo Voo. Nie gardzimy ostrym rockiem, ale także jazzem - zaznaczyli.
Organizatorzy szacują, że na festiwal przyjedzie około 8 tysięcy fanów. Imprezy mają kosztować 300 tys. zł. Liczymy, że wydatki pokryjemy ze sprzedaży biletów - powiedział organizator Marek Kurzawa.
Ostatni Festiwal Muzyków Rockowych (FMR) w Jarocinie odbył się w 1994 r. Doszło wtedy do starć z policją i impreza powróciła dopiero w ubiegłym roku jako "Jarocin PRL Festiwal". Była to jednak tylko jednodniowa próba odtworzenia rzeczywistości lat osiemdziesiątych i początków lat dziewięćdziesiątych. Uczestniczyło w niej ponad 10 tysięcy gości. Wieczorem trwały ostatnie prace przy montażu sceny i porządkowaniu przylegającego do niej placu. Na pobliskim polu namiotowym zameldowało się do wieczora ponad 250 osób. Trzydniowy pobyt na polu kosztuje 5 złotych.
Na Małej i Dużej scenie wystąpi do soboty m.in. 20 kapel amatorskich, wyłonionych spośród 132, które nadesłały wcześniej nagrania demo. Zwycięzca otrzyma od organizatorów 40 godzin w studio nagraniowym, a od publiczności - Złotego Kameleona
- poinformował Kurzawa. Dodał, że wśród jurorów będzie m.in. Tymon Tymański.
Na festiwalu wystąpi też osiem kapel, wyłonionych w kwietniu przez słuchaczy radia BIS, spośród 30 zespołów. Oczekiwane są także koncerty zespołów zawodowych i weteranów FMR. Wystąpią m.in. Lech Janerka, Voo Voo, Strachy na Lachy, T. Love, Acapulco, a na zakończenie zagrają Paweł Kukiz i jego goście: Sexbomba, Proletaryat, Aya Rl, Ramona Rey, Emigranci, Janek Benedek i Made in Poland.
Do godzin wieczornych w środę, akredytowało się ponad 90 dziennikarzy. Nie ma wśród nich przedstawicieli redakcji zagranicznych.