"Pieniądze za podpis" - proces Renaty Beger
Propozycje zbierania podpisów poparcia dla list Samoobrony za pieniądze otrzymało kilka osób - wynika z zeznań świadków w procesie oskarżonej o naruszenie ordynacji wyborczej byłej posłanki Samoobrony Renaty Beger.
20.05.2008 | aktual.: 20.05.2008 15:50
Żaden ze świadków nie otrzymał pieniędzy bezpośrednio od Beger, większość z nich o propozycji posłanki usłyszała od szefowej lokalnej Samoobrony Renaty Jankowiak.
Renata Beger oskarżona jest o płacenie za podpisy na listach poparcia dla kandydatów Samoobrony w wyborach do Sejmu w 2007 r.
We wrześniu 2007 roku "Gazeta Wyborcza" ujawniła nagrany ukrytą kamerą film i relację byłej działaczki Samoobrony Renaty Jankowiak, która twierdziła, że Renata Beger przed wyborami parlamentarnymi zachęcała ją do zbierania podpisów pod listami poparcia; za każdy podpis b. posłanka miała zapłacić od 1 do 3 zł.
Kamera zainstalowana przez dziennikarzy "GW" w mieszkaniu Jankowiak zarejestrowała, jak Beger płaci jej 240 zł. Po ujawnieniu sprawy przez "GW", Beger zapewniała, że nie płaciła za zebrane podpisy, tylko rozliczała się ze współpracownicą za paliwo zużyte w trakcie ich zbierania.
Podczas wtorkowej rozprawy świadkowie zeznawali, że zbierając podpisy poparcia pod listami Samoobrony wiedzieli, że otrzymają za to wynagrodzenie. Po kilku dniach otrzymałam od jednego z działaczy Samoobrony ponad 20 zł za zebrane podpisy - powiedziała przed sądem Danuta S., która zbierała podpisy w sklepie spożywczym.
Propozycje zbierania podpisów za pieniądze otrzymał też inny świadek, który rozmawiał telefonicznie z byłą posłanką i słyszał, że za każdy zebrany podpis otrzyma 3 zł.
Kolejny świadek Tadeusz Stachurski, jeden z kandydatów startujących w wyborach 2007 roku z ramienia Samoobrony, zeznał, że jako kandydat sam zbierał podpisy i nikt mu za to nie płacił.
Jak zeznała Renata Jankowiak - główny świadek oskarżenia - w czasie kiedy przed kampanią wyborczą zbieranie podpisów szło źle, to posłanka zaproponowała jej, że może zbierać podpisy za pieniądze, ale mam to zorganizować wśród osób zaufanych, aby sprawa nie wyszła na jaw - powiedziała przed sądem Jankowiak.
Wówczas Jankowiak przekazała tę propozycję kilku osobom, które zebrały podpisy. Postanowiłam powiadomić o tym prasę, aby pokazać prawdziwe oblicze polityków, którzy zrobią wszystko, aby się dostać do Sejmu, nawet jak jest to nielegalne - zeznała Jankowiak.
Zdaniem Beger autor artykułu prasowego o kupowaniu podpisów - napisał go, "bo chciał zniszczyć Samoobronę".
Za zarzucone czyny b. posłance grozi kara 10 tys. zł grzywny.
W połowie grudnia 2007 roku w Sądzie Rejonowym w Pile rozpoczął się ponowny proces Beger, oskarżonej o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Prokuratura zarzuciła jej, że od czerwca do sierpnia 2001 r. dopuściła się nadużycia i fałszerstwa przy sporządzaniu list osób popierających kandydatów Samoobrony.