Pieniądze z raju podatkowego nie do odzyskania?
Tajne, nielegalne fundusze kapitałowe, złożone w podatkowym raju na wyspie Jersey przez byłych prezesów PZU SA i PZU Życie, Władysława Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka, będą bardzo trudne lub niemożliwe do odzyskania - ocenia prokuratura.
13.10.2003 | aktual.: 13.10.2003 16:14
"Rzeczpospolita" dotarła do dokumentów świadczących, że podczas budowy biurowca PZU, nazywanego "Tower", wyprowadzano z PZU pieniądze, które trafiały na fundusze Jamrożego i Wieczerzaka oraz na fundusz rodziny Andrzeja Perczyńskiego. Według "Rzeczpospolitej" wyprowadzono z PZU SA ponad 500 mln zł, które trafiły na konta Jamrożego i Wieczerzaka.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Maciej Kujawski powiedział, że w marcu ubiegłego roku PZU SA zawiadomiła prokuraturę, iż zawyżono ceny nieruchomości, na których powstała siedziba PZU.
Prokuratura nie chce ujawnić, o jaką kwotę zawyżono - według PZU SA - wartość nieruchomości pod PZU "Tower". Wiadomo jednak, że jeśli te pieniądze trafiły na konta Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego, będą trudne lub niemożliwe do odzyskania. Warszawska prokuratura apelacyjna prowadzi korespondencję z wyspą Jersey w sprawie posiadania nielegalnych kont przez Grzegorza Wieczerzaka, ale efekty nie są imponujące - przyznaje rzecznik porokuratury Zbigniew Jaskólski.
Sprawą wyprowadzania pieniędzy z PZU Życie i PZU SA organa ścigania zajęły się po interwencjach byłej minister skarbu Aldony Kameli-Sowińskiej, która w sprawozdaniach tych spółek dopatrzyła się nieprawidłowości. Jednak dotąd udało się odzyskać i zabezpieczyć niewielki procent z sum szacowanych jako straty PZU SA i PZU Życie.
"Ta 'rewelacja' nie jest przedmiotem procesu, w którym reprezentuję pana Wieczerzaka" - tak doniesienia "Rzeczpospolitej" skomentował tymczasem mec. Marek Gumowski, jeden z obrońców byłego szefa PZU w jego procesie trwającym od maja 2003 r. przed warszawskim sądem rejonowym.
Na tym procesie, mówiąc o 930 tys. dolarów, które miał w banku na wyspie Jersey, Wieczerzak przyznał, iż wydał je na "składniki majątkowe w Polsce".
Wieczerzak - który przebywa w areszcie od zatrzymania w lipcu 2001 r. - nie przyznaje się do winy, Twierdzi, że proces "ma być zasłoną dymną dla wielomiliardowych nadużyć i łapówek przy prywatyzacji PZU". Mówił też, że jego sprawa ma "płaszczyznę polityczną", a w śledztwie doszło do "wielu sytuacji sugerujących znaczny wpływ administracyjny na postępowanie".
Według prokuratury 37-letni obecnie Wieczerzak jako prezes PZU Życie od jesieni 1998 r. do lutego 2001 r. działał na szkodę tej spółki, co spowodowało łączne straty 173,5 mln zł. Wieczerzak miał udzielać milionowych pożyczek nieznanym spółkom, nieraz powiązanym z nim samym. Ponadto zarzucono mu próbę przywłaszczenia 9,4 mln zł, poświadczenie nieprawdy oraz naruszenie przepisów ustawy o działalności ubezpieczeniowej i ustawy o rachunkowości. Wieczerzakowi grozi do 10 lat więzienia. Razem z nim odpowiada 9 osób.
Jak twierdzi prasa, Wieczerzak ujawnia organom ścigania w innych śledztwach szczegóły swych operacji oraz "sypie", kto korzystał z pieniędzy PZU Życie (szczegóły nie są oficjalnie znane). Media spekulowały, że Wieczerzak, dzięki współpracy z wymiarem sprawiedliwości, liczy na łagodniejszy wyrok.