Pieniądze i ideały
Anna Walentynowicz, legenda "Solidarności", kobieta, której zwolnienie z pracy w Stoczni Gdańskiej było bezpośrednią przyczyną wybuchu Sierpnia, domaga się od skarbu państwa 120 tys. zł odszkodowania za prześladowania w latach osiemdziesiących - pisze w "Rzeczpospolitej" Krzysztof Gottesman.
Autor rubryki Ad Vocem zauważa, że Walentynowicz przeszła długą drogę. Od lat czuje się oszukana. Przede wszystkim przez Lecha Wałęsę i postsolidarnościowe elity, które - według niej - porozumiały się z "czerwonymi", niszcząc cały dorobek Sierpnia i wywołane wówczas nadzieje. Nikt nigdy, przez całe lata, nie kwestionował uczciwości Anny Walentynowicz, jej skromności, bezinteresowności i prawości.
Złożenie przez nią wniosku o odszkodowanie może więc wielu ludzi wprowadzić w zakłopotanie, trudno im będzie dopasować wizerunek zacnej pani Ani z osobą przeliczającą na pieniądze swoją działalność na rzecz wolnej Polski - przyznaje publicysta. Ale jest też druga strona medalu. Czy wolna III Rzeczpospolita w wystarczający sposób podziękowała tym wszystkim, którzy przyczynili się do jej powstania? - pyta Gottesman. Nie chodzi o budowanie solidarnościowego ZBOWiD, ale o ludzką pomoc.
Gest Anny Walentynowicz zapewne ma nie tylko materialny charakter. Chodzi jej również o wyrażenie sprzeciwu wobec dzisiejszej rzeczywistości. To jej jednak do końca nie tłumaczy. Ideały są ideałami, a pieniądze pieniędzmi - pisze publicysta dziennika. (mk)