Pielgrzymi nie pojechali do Watykanu "Expressem Miłosierdzia"
Kilkuset polskich pielgrzymów nie pojechało "Expressem Miłosierdzia" do Watykanu. Część podróżnych dotarła zaledwie do Częstochowy. Rano prawdopodobnie wrócą oni do domów.
Pielgrzymi mieli wyjechać pociągiem z Warszawy do Rzymu, na kanonizację Jana Pawła II. Jednak "Express Miłosierdzia" został w ostatniej chwili odwołany. Uczestnicy otrzymali informację na ten temat od organizatora w czwartek, sms-em lub pocztą elektroniczną. Ci, którzy zdecydowali się jednak wyruszyć, pojechali pociągiem do Częstochowy. Organizator wyjazdu miał zapewnić autobusy z Częstochowy do Rzymu.
Jednak w Częstochowie organizatorowi wyjazdu - Markowi Milasiewiczowi - nie udało się zapewnić autokarów. Tłumaczy, że przewoźnicy domagali się od niego zapłaty "z góry". - Te warunki są dla nas tak trudne, że nie do zrealizowania - skarżył się.
Grupa prawie 200 osób czeka przed Archikatedrą Częstochowską na wyjazd do stolicy Włoch. Jeśli organizator w piątek nie zapewni im transportu, pielgrzymka zostanie rozwiązana, a jej uczestnicy spędzą noc w Domu Pielgrzyma na Jasnej Górze.
Przedstawiciele PKP Intercity tłumaczyli, że nie mogli podstawić innego pociągu, gdyż nie są organizatorami pielgrzymki. "Express Miłosierdzia" nie wyjechał, bo organizator nie zapłacił 400 tysięcy złotych za przejazd. - Płatność miała wpłynąć do nas do 18 kwietnia. Zdecydowaliśmy, że zaczekamy jeszcze na dopełnienie formalności, jednak pieniędzy nie ma - powiedziała rzecznik PKP Intercity, Zuzanna Szopowska.
PKP Intercity rozważa złożenie do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Decyzja w tej sprawie ma zapaść na kolejnym posiedzeniu zarządu spółki - najwcześniej w przyszłym tygodniu. - Wszystko zależy od tego, czy nasi zagraniczni partnerzy, zaangażowani w przygotowanie całego przedsięwzięcia, zdecydują się odstąpić od ściągania pieniędzy od PKP. Jeżeli tak się stanie, zgłoszenia nie będzie, jeśli nie, sprawą zajmie się prokurator - powiedziała Zuzanna Szopowska.